Geoblog.pl    Wjkrzy    Podróże    A w Hong Kongu    Kacza zupa
Zwiń mapę
2017
15
lip

Kacza zupa

 
Tajlandia
Tajlandia, Bangkok
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9226 km
 
No to sobie pospaliśmy. Dziś dostosowaliśmy się do obowiązującego tu stylu. Przed południem ciężko kogokolwiek zobaczyć na ulicu. Poza tym i tak jest strasznie mało turystów. Ale uwaga. Polaków coraz więcej, jednak się nauczyli latać samodzielnie do Azji. Mam nadzieję, że nie skończy się masówką, jak w Egipcie, bo wtedy trzeba będzie uciekać. Na razie białych skarpetek w sandałach nie widać, ale trend w stronę Biedronki jest,
Śniadanie było znakomite, po kuflu ananasa a do tego Gosia tosty z bekonem i jajkiem a ja żeberka z grilla po w stylu azjatyckim. Niebo, a właściwie to świński tłuszcz w gębie. Jak w mojej Kuchnia+ tv, poezja.
Pora zbierać manatki, lista zakupów długa. Dziś będzie Pratunam market, najlepsze miejsce do łupienia w mieście. Pojedziemy autobusem numer 60. Taki był plan. Ale życie od tego jesr, żeby plany weryfikować.
Gdy umarł najdłużej panujący w świecie król Tajlandii, Rama IX, kraj pogrążył się w takiej żałobie, że końca nie ma, ma być jesienią, w rocznicę śmierci. A do jesieni daleko. Dziś są jakieś kolejne obchody, gdy tylko wyszliśmy z Rambuttri, wszędzie pełno żałobników i koszmarny korek na głównej ulicy prowadzącej do centrum miasta. Na przystanku stoi pełno ludzi, autobusy też stoją. My z nimi. To nie ma sensu, bo jest tak gorąco, że padnę zanim przyjedzie autobus, a na samą myśl stania w nikończącym się korku, już padłem.
Mamy plan B, idziemy pieszo do Golden Mount, jest ciężko, ale doszliśmy zanim dojechał autobus linii 60. Teraz wsiadamy do łodzi i kanałem San Saep docieramy za 15 minut na Pratunam.
Mam całą szafę jedwabnych koszul, będę miał jeszcze dwie. Z tego samego stoiska. Pokazałem Pani, jakie już mam i umówiłem się za rok, będą nowe wzory. Wziąłbym całe stoisko, ale gdzie to spakować.
Szybko wpełniamy torby na łupy ale lekko nie jest. Ta rozrywka, jak wspinacza w góry, im dalej, tym ciężej. Gorąco i zaduch, nawet nie ma gdzie przycupnąć. Zaczymam odczuwać zaburzenia świadomości. Wpadam do 7/11 i wlewam w siebie litr słodkiego napoju. Cukier robi swoje, po chwili jest znacznie lepiej. Ganiamy tak prawie do zmierzchu i w końcu padamy jak kawki w klimatyzowaną taksówkę. Tak to się robi w Bangkoku.
Nic w tym czasie nie jedliśmy ale kupiłem sobie na później Kaczą Zupę i jeszcze całą paczkę mięsa z kaczki. Nie muszę gonić do chińskiej dzielnicy.
Kolację jednak zjedliśmy w hotelu. Gosia wzięła "rosół", czyli Clear Soup with Chicken. Wodę wypiła, ja zjadłem resztę. To podstawowa zupa, zwykle jedzona na śniadanie. W środku są rzeczy niesamowite, raz zjadłem i wystarczy. Ja dostałem " yellow noodles", czyli makaron z zupki chińskiej smażony z kurą i warzywami. Tym razem Gosia zjadła makaron z maggi, przwiozła z Polski, a ja warzywa. Na deser było "smoothie" z mango. O matko, to bije absolutnie wszystko, nawet sok z pomarańczy, którym wypchałem lodówkę.
A co z kaczką? Będzie na śniadanie, tylko skończę i zabieram się do siorbania.
Dobranoc.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Wjkrzy
Włodzimierz Krzysztofik
zwiedził 12.5% świata (25 państw)
Zasoby: 393 wpisy393 253 komentarze253 3081 zdjęć3081 34 pliki multimedialne34
 
Moje podróżewięcej
18.04.2019 - 23.04.2019
 
 
25.01.2019 - 09.02.2019
 
 
29.12.2018 - 01.01.2019