Mega lotnisko w Dubaju to serial który często oglądam w tv. Abu Dhabi aż tak duże nie jest ale wiele mu nie brakuje. Ruch niesamowity. Ludzie przewalają się jak po centralnej ulicy wielkiego miasta. Najpierw trafiliśmy na monstrualną kolejkę do kontroli bezpieczeństwa. I znów przydała się moja laska. Poszliśmy z vipami. Potem gąszcz sklepów. Standard. Kupiliśmy papierosy i to był dobry pomysł. Paczka wyszła po 5 pln a w KL są już po 15. Dogonili Europę.
Piwo tanie nie było ale dało radę. Napoje też nie najgorzej. Jakoś te 6 godzin przetrwaliśmy. Alr na koniec czułem się jak stara ścierka do podłogi.
Wreszcie koniec. Włazimy do samolotu. Ciasno. Jak ns niby najlepszà linię to masakra. Gosia zawinęła się pierwsza. Ja obejrzałem kawałek Two Towers, w końcu lecimy do KL. Zjadłem torebkę przekąsek i też na Kilimandżaro.
Gdy się obudziłem zostało 2 godziny. Wreszcie pod nami tor F1 Sepang. Lądujemy.