Dziś chyba była impreza na plaży. Chyba bo wieczorem rozkładali stoiska z wiaderkami
To widomy znak że coś się dzieje. Tym niemniej imprezy zaczynają się najwcześniej o 23 co jak na nas raczej nie wchodzi w rachubę. O tej porze to my chodzimy na kilimandżaro czyli spać. Więc pozostają nam domysły i 5 pustych wiaderek na werandzie sąsiadów. Mają zdrowie młodzi są. Rano jak poszedłem do sklepu po śniadanie widziałem gościa całego w piasku jak z mętnym wzrokiem zygzakował do hotelu. To się nazywa warunki do imprezowania. Jak padniesz to się w piachu wyśpisz i nic ci nie grozi. Od tygodnia ani kropli deszczu. Tylko wiatr coraz większy. Podobno Moon Soon o sobie przypomina. Za późno już n9am wakacji nie zepsujesz kanalio.
Zmieniliśmy knajpę. Już mam dosyć hinduskich placków więc poszliśmy na tajskie żarcie. Masaman curry palce lizać. Dziś będzie klasyka czyli Pad Thai.
Wieczór skończyliśmy w świątyni bo nam się kadzidło skończyło i trzeba było kupić nowe. Większą popularnością cieszą się święte grzyby ale ja pozostaje przy kadzidłach. Domek znów okadzony duchy przebłagane wszystko jest jak powinno być.