Wstaliśmy rano czyli o 9:00. Śniadanie w cenie podają do 10:30. Ja zapodałem mee soup i mee goreng. Oba na zdjeciacj. Gosia nareszcie najedzona. Tosty jajecznica ze szczypiorkiem sałata i cebuls. Do tego 'polski' makonez. Na deser tosty z masłem orzechowym i dżemem pomarańczowym.pycha.
Tak pokrzepieni ruszamy w miadto na wykończenie. Za nami deszczowy Singapur i jegp choletne Celebrity.
A pro pos to spotkaliśmy Czeszkę która wczoraj wyruszyła z Singapuru o òsmej rano a dotarła wieczorem. To my mieliśmy fart.
W Malacce niebo bez żadnej chmurki żar leje się z nieba jak w ... Warszawie. Będzie ciężko.
Zaczynamy od spaceru nad rzeką. Każdemu polecam. Małe piękne zdobione malunkami domki każdy inny. Jest co fotografować. Dochodzimy do St Paul Baptist Church. I spotykamy ... wczorajszych Chińczyków. Niech ich szlzg trafi. Ustawili się w kolejce po kawę ... wszyscy więc kawy nie będzie. Przed kościołem występy. W kościele też. Do takiego kościoła to można chodzić.
Aleksander poszedł na górę zwiedzać ruiny portugalskiej twierdzy a nasze panie ... marketu. Są zabytki i zabytki. Jskoś udało nam siè zejść i ruczamy nad morze zobaczyć meczet na wodzie. Mapa okazała się trefna i poszliśmy w lrzaki. Wracamy na starówkę.
Aleksander poszedł w Chińczyków i tyle ich widzieliśmy.
Dalej idziemy w boczną uliczkę do prawdziwego chińczyka na lunch. Wiatrak kurtyna wodna zimne napoje i chińskie żarcie. Całość na zdjecich. Rachunek 56 pln. To nie Singapur.
Obejrzeliśmy najpiękniejszą uliczkę starówki. Wycieczek tu nie prowadzą więc mieliśmy co i jak oglądać. Dwie chińskie świątynie i jeden meczet. A na końcu piekarnia z bułeczkami siew pau. Kupiłem pół plecaka.
Wracamy na ostatnich nogach do hotelu a przed nami jeszcze klimatyczny wieczór w rozświtlonej lampionami Malacce.
Leżę w chłodzie pokoju z widokiem na rzekę i starówkę. Słońce powoli zachogz i robi się jeszcze piękniej. Kto tu był zapamięta na zawsze. Kto nie był niech wpisze Malakkę na króką listę bo warto.
Jutro rano autobus do KL.