Dopadło mnie. Cała noc koszmarów reakcja organizmu traktowanego stresem w trybie 7/24 jak to w "zachodniej cywilizacji"
Wstałem gorzej zmęczony niż się położyłem spać. Gdy wreszcie wyleźlismy z domu to okazało się że wszystko pozamykane.
Nie lubie Poniedziałku.
Akurat dzisiaj miałem ochotę na orzeszki gotowane na parze a tu puste ulice i żadnych stoisk.
Podejrzewam że to może miec cos wspólnego z urodzinami Królowej bo wszyscy się do nich szykowali. Jakby nie było jest lipa.
Aleks z Kinga podbijaja Pahurat i Sampeng bazar a ja ... poszedłem spać.
Niech to szlag trafi.
Pozbierałem się po wieczór i poszliśmy na kolację do nowej chińskiej knajpy na Rambuttri.
Zdjęcia menu i naszej kolacji możecie zobaczyć. I los się odmienił. Jedzenie pyszne. Kaczka kurczak i wieprzek pieczone sajgonki singapore noodle pierożki won ton rosołek kalmary w tempurze smażone wwarzywa też w trmpurze zielona herbata i ... rachunek na 56 Plnza wwszystko. I jeszcze nas do drzwi odprowadzili. Zupełnie inne smaki. Nie za ostre i bez kolendry. Minęło parę godzin a ja jestem najedzony. Polecamy.
No i poszliśmy do Chada Cafe wypić za zdrowie Ilony i Nigela. Po pierwszej kolejce niebo się otworzyło i musieliśmy uciekać ze stłem bo cała knajpa zaczęła przeciekac. I wtedy znowu mnie dopadło.
Już kurwa wiem co to jest smutek tropików. I nigdzie do żadnego Singapuru nie jadę. Mam to wszystko w głębokim poważaniu , wszystko tam mam zostaje tu i teraz niech pada albo nie niech się dzieje co chce .