No to sobie pospalismy, obudzilismy sie o jedenastej i wreszcie jestesmy wyspani. Ale pol dnia w plecy poszlo. Nie ma skutku bez przyczyny, wczoraj tak zabalowalismy, ze spac poszlismy o drugiej w nocy. Jak sie zaczelo od obiadu okolo 17 tak juz poszlo do polnocy.
Jak wchlanialismy kolejne kly i szejki zza zakretu wylonila sie Bailey's Family po ciezkich przezyciach pod tytulem zwiedzamy Bangkok. Jak juz troche do siebie doszli w czym niewatpliwie mial udzial obiad z szejkiem, poszlismy cos "przelac" a potem na spacerek po jadrze ciemnosci zwanym tez Khao San Road. Jak juz pisalem, jest srodek sezonu wiec szalenstwo bylo wieksze niz kiedykolwiek w lecie widzialem. I dzis byly tego reperkusje. Jak poszlismy wreszcie na sniadanie wokol "wlaly" sie ofiary nocnego szalenstwa. Oczy jadly, zoladek nie i tak sie kiwali nad stolami albo wprost twarz do blatow przytulali. malo im czasu zostalo, dzis ciag dalszy.
Gosia wczoraj "wynalazla" stary palac krolewski Vimamnek Palace. Pojechalismy taksowka za 70 BHT, szybko i wygodnie. W palacu tak jak w nowym sa straszne restrykcje. Stroj od spop do glow, wiec musialem na moje blade i krzywe nogi kupic za 100 BHT sarong i teraz nie ma co z nim zrobic. Gosia zawsze ma w torbie szmaty na taka okolicznosc, wiec nic kupic nie musiala. Na dodatek nie wolno do samego palacu wnosic aparatow a nawet telefonow, kontrola jak na lotnisku. W srodku co 10 metrow cala ekipa pilnujaca, zeby niczego nie dotykac. Tak dziala magia rodziny krolewskiej w Tajlandii, przynajmniej maja w czyms oparcie. Sam palac warty zobaczenia ale na ziemie nie wali. Wrocilismy tuk-tukiem za 100 i na obiad.
Dzis byla zupa z zoltymi kluskami i smazona kaczka, pycha. Gosia tradycyjnie tomato z grzanka. Do tego szejk z LICHI !!! To dopiero szalenstwo, od dzis jak dla mnie numer jeden.
Kaska wlasnie leci do Kijowa a u nas juz sie zbiera na wieczor, kawa, musyka chiili zet ze smartfona i odpoczywamy. Jadro ciemnosci czeka na nas za rogiem, wkrotce wyruszamy. Ciekawe co sie stanie jak zagonimy tam Piatkowska Family, oj bedzie sie dzialo.
Pogoda po naszych kilkuletnich doswiadczeniach z pora deszczowa nie przestaje nas zadziwiac. Od rana do nocy blekitne niebo i ani kropli deszczu. I cieplo, bosko cieplo i bosko lagodnie i wogole tak, ze ... nie wracam.
p.s. Dla Tiri, pokoje sa ale OCZYWISCIE zalecaja zarezerwowanie.