Geoblog.pl    Wjkrzy    Podróże    Do Sajgonu na sajgonki    Upał
Zwiń mapę
2014
17
lip

Upał

 
Tajlandia
Tajlandia, Phangan
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10652 km
 


Upał , od rana lepko i gorąco. Woda jeszcze bardziej gorąca, jak w wannie, już nie daje nawet ochłody. łazimy tam i z powrotem, żeby co jakie pół godziny poleżeć w klimatyzacji. To argument dla zimnolubnych, po co tam jechać, żeby siedzieć w domku. Mnie osobiście to nie przeszkadza. I tak miałem marnowć czas to marnuję. wczoraj "zmarnowaliśmy" cały dzień. Nie poszliśmy nawet do sklepu, znaczy nie pojechaliśmy na skuterze, bo jak tajowie nigdzie się już na piechotę nie ruszamy. oni nawet na drugą stronę ulicy jeżdża skuterami. kiedyś na Koh Samet jak chodziliśmy drogą na spacery to się wszyscy oglądali, co za cudaki. Było, minęło, teraz też wszędzie jeździmy motorkiem. Zresztą powiedzenie motorkiem na naszą bestię to obraza śmiertelna, 250'tka jest dla mnie stanowczo za mocna i trochę przyciężka, ale ma zapas mocy, jak jedziemy pod górę to "robi różnicę". Na spacery łazi się plażą, tu nikt się nie gapi bo ... nikogo nie ma. Oto główna zaleta pory deszczowej. Cała plaża dla nas, w zimie kłębią się tu tłumy ale teraz po Full Moon Party wszyscy wyjechali i zostawili Phangan dla nas.

Parę słów o kuchni. Mija gotuje tradycyjnie jak w tajskim domu, kuchnia jest południowa i np. jej Pad Thai nie ma kompletnie nic wspólnego z tym w Bangkoku, poza kluskami oczywiście. Odważyłem się spróbować green curry i mlaskałem jak Mark Wiens, poezja. Mnóstwo, mnóstwo gęstego mleka kokosowego łagodziło smak curry a zapach przywabił nawet Gosię. Poszedłem więc krok dalej i zjadłem też czerwone curry prosząc Miję, żeby mi trochę "odpuściła" ze spicy. Było więc tej samej mocy co zielone i równie pyszne. A Gosia swoje "wiener schnitzel" z ziemniaczanym purre i sałatką z pomidorów, co dzień, ale wymiata tależ do czysta.

Po obiedzie poszliśmy więc na spacer plażą w stronę Thonga Sala, po drodze witały nas i żegnały tylko miejscowe psy. A wieczorem sytuacja się rozładowała bardzo gwałtowną burzą, waliło i lało naprawdę z przytupem. Godzinka i koniec. Na kolację tym razem machnąłem PANACAKA i starczy.

Myślałem, że dwa tygodnie będą się dłużyć ale już mi szkoda, że jeden przeleciał. Ja naprawdę mogę tu zostać.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (6)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Wjkrzy
Włodzimierz Krzysztofik
zwiedził 12.5% świata (25 państw)
Zasoby: 393 wpisy393 253 komentarze253 3081 zdjęć3081 34 pliki multimedialne34
 
Moje podróżewięcej
18.04.2019 - 23.04.2019
 
 
25.01.2019 - 09.02.2019
 
 
29.12.2018 - 01.01.2019