Geoblog.pl    Wjkrzy    Podróże    Moje Rzymskie Wakacje    Wieczne miasto
Zwiń mapę
2013
15
paź

Wieczne miasto

 
Włochy
Włochy, Roma-Termini
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1341 km
 
Na dwoje babka wróżyła. Mieszkamy jakie sto metrów od progu pasa lotniska Ciampino. To może być albo początek albo koniec pasa, jak koniec to pół biedy, samoloty na ogół nawet tam nie dojeżdżają. Ale tym razem to był jednak początek, a pierwszy samolot startuje o 5:30. Tak więc w środku nocy zbudził mnie nieziemski ryk bestii oznajmiającej Apokalipsę według Świętego Jana. Gdzie ja k… jestem ? Co się k… dzieje ? Po chwili paniki satori, po prostu mieliśmy małego pecha i cieszmy się, że ostatni jest o 23:30 i znów do 5:30 będzie można spać. Albo jak moja żona nawet znacznie dłużej. Całe zresztą szczęście, że mamy pokój od drugiej strony budynku bo w przeciwnym razie to i żonę by obudziło. Do wszystkiego można zresztą przywyknąć, w końcu nawet to polubiłem bo co jak co ale lotniska to ja kocham miłością szaloną.

Jak już żona też dołączyła do mnie, zrobiłem kawę „sri in łan” jak zawsze i wszędzie. Przy pomocy naszej grzałki jeszcze z epoki PRL, która uparcie od prawie dwudziestu lat przemierza z nami świat i równik obleciała już kilka razy, i dalej grzeje. A mówią, że w PRL buble produkowali. Pokażcie mi za dwadzieścia lat działającego Iphona. Na śniadanie pizza z … Tesco na Ursynowie i lecimy, znaczy człapiemy na stację Ciampino-Stacione.

Miasteczko urocze, ładne domy i domki z czerwonej cegły i cudowna śródziemnomorska roślinność. Szczególnym poważaniem cieszą się u mnie wysokie i stare pinie tak typowe dla krajobrazów kojarzonych z Rzymem i okolicami. Po drodze mamy miejscową „biedronkę” czyli dyskont Todis. Wszystkim, których los rzuci do Ciampino polecam. Sklep jest tuż koło dworca ale po drugiej stronie niż kasy dworcowe, co trzeba pamiętać. Tu można się tanio obkupić w dobra niezbędne przy zwiedzaniu, w tym oczywiście i piwko w ludzkiej ( 0.60 EU) cenie. Zaopatrzeni na ciężki dzień przechodzimy pod torami na stację. Bilety można kupić w kasie (ale trzeba je skasować samemu) lub w automacie. Cena 1.50 EU. Czekamy na pociąg w międzyczasie korzystając z automatu do kawy ( 0.80 EU). Ja biorę kawę z mlekiem i dostaję pół kubeczka ale za to Magda nacisnęła Espresso i ma teraz ze 3 mm na dnie. Patrzy na mnie jak bym to ja jej nalewał i pyta czemu ? A napij się zobaczysz. Jak walnęła, jak ją trzepnęło zrozumiała, że espresso to we Włoszech taka nasza seta na czczo. Tak czy owak nawet w automacie Lavazza kawka jest spoko i zamiast ryzykować 10EU przy stoliku zawsze można z tego rozwiązania skorzystać.

Jedziemy ichnią WKD’ką . Po drodze bardzo piękny i dobrze zachowany akwedukt i za kilka chwil jesteśmy w samym centrum Rzymu, Roma Termini, tu zbiegają się wszystkie szlaki.
Na dziś w programie zabytki, zabytki i zabytki. I żadnych sklepów, przynajmniej mam taką nadzieję. Zaczynamy od ruin starożytnego Rzymu. Niewiele z tego zostało, widok sławnego Forum Romanum w niczym nie przypomina jego filmowych wersji. W rozległej dziurze w ziemi ze starożytnego Rzymu pozostało kilka stojących kolumn i znacznie więcej połamanych fragmentów walających się bez składu i ładu. Całość można obejrzeć z zewnątrz za darmo albo od środka za 16 EU (razem z Colosseum) jak kto woli. My sobie daliśmy spokój i ogólny widok nam w zupełności wystarczył. Znacznie lepiej wygląda Monumento Vittorio Emanuel II ale to jest mało starożytne w latach za to bardzo w formie. Obchodzimy w koło, wspinamy się na górkę, robimy foty „starożytnego Rzymu”, w tym Forum Romanum, a także posągu wilczycy z Romusem i Romulusem i spadamy w dół. Teraz prosta droga do Colosseum. No, to naprawdę robi wrażenie, mimo, że z połowę już dawno rozebrano i pół Rzymu z tego jest zbudowane. Obłazimy w koło i … pora na lunch. Trzeba teraz znaleźć jakąś naprawdę włoską knajpkę bo co jak co ale włoskiej pizzy i spaghetti to ja sobie nie daruję.

Odbijamy od Colosseum, idziemy w kierunku Bazyliki Św. Jana na Lateranie, przy ulicy knajpa za knajpą ale też i kłopot z miejscami. W końcu trafiamy na prawdziwą włoską knajpę z ceratami w kratę, to będzie to. No cóż tu powiedzieć, kto był to wie, kto nie był niech jedzie i uważa żeby sobie palców nie odgryzł. Ja już chyba nigdy pizzy w Polsce nie zjem. Bo to prawda, najczystsza prawda, że pizza we Włoszech i toto serwowane np. w Pizza Hut to są dwa odrębne światy. Przy czym ten ostatni to gówno a nie jedzenie. Canelloni ze szpinakiem, mięsem mielonym i serem risotta w sosie ze świeżych pomidorów że łojezu Maryja Santa oczywiście. A mina kelnera, gdy żona zapytała się czy nie może ich podać ale w SOSIE CZOSNKOWYM bezcenna, i to bez Master Card. Jeszcze tylko Magda zapytała gdzie jest KETCHUP do tej pizzy i tym razem ja się mało nie udławiłem. Nie, tam nie ma sosu czosnkowego do wszystkiego i nikt nie wpadnie na pomysł żeby psuć pizzę czymś, co nawet pomidorem nie jest. Jak już piszę o jedzeniu, to drugiego dnia jadłem spaghetti bologhnese i nijak to oczywiście nie przypominało ani tego, co jadłem w knajpach ani tego co sam robiłem, od ręcznie robionych klusek poczynając na sosie kończąc. Summa summarum co miałem spróbować, spróbowałem i długo to będę pamiętać, pycha pychota i już.

Druga część dnia to szlak walki i męczeństwa. Rzym duże miasto jest, nawet samo centrum to nie Warszawska starówka, 20 minut i po wszystkim. A przed nami cała lista z gatunku „must see”. Lekko nie było, oj nie. Zaczynamy od Panteonu, na placu jak w mrowisku, w środku też ale co trzeba obejrzane i opstrykane. Następny punkt Gelateria Della Palma, najlepsze lody w Rzymie. Rzecz o tyle kłopotliwa, że lodów jest 150 rodzajów a kolejka goni, więc lepiej zdać się na ślepy traf niż próbować naprawdę wybierać. Tak czy owak lody w Rzymie zjeść trzeba, a jak już jest po drodze to Gelateria Della Palma jest ze 200 m od Panteonu więc wpaść tu nie problem. Czy było warto ? A było, było. Kiedyś takie lody robili w Zielonej Budce ale to było 50 lat temu. Takie lody ( tu wziąłem trzy kulki) je się pół godziny bo zamiast z wody są naprawdę zrobione na śmietanie. Posileni tysiącami kalorii wleczemy się dalej. Po drodze mnóstwo zabytków, w tym setki sklepów. I tu niespodzianka, panie po drugim wejściu dały sobie spokój i nie mają ochoty na więcej. Niemożliwe, świat się wali czy co ? Rzut oka na karteczki z cenami wyjaśnia wszystko, garniturek od Zegny za 3000 EU, to już lepiej kupić go w Bangkoku za 500 PLN, reszta zostanie na cały miesiąc w Azji dla dwóch osób. No dobra, włazimy od zakrystii pod Fontanna Di Trevi. Dobrze, że jesteśmy po sezonie, bo udało nam się wejść, ale zrobić zdjęcie, na którym będzie mniej niż sto osób raczej niemożliwe. Pogubiliśmy się tam ze trzy razy ale jakoś znów zebrani do kupy czołgamy się w kierunku schodów, hiszpańskich oczywiście. Jak już tam byliśmy to na samą myśl o wchodzeniu słabo się zrobiło. Ale pieprzona nawigacja pokazuje mi stację metra gdzieś w prawo, czyli na górze. No to koniec, idziemy. Znaczy wciągamy się po poręczach bo nogi idą jakby z tyłu za nami. Wreszcie Annapurna kapituluje i jesteśmy u kresu, wszystkiego. Widok na Rzym piękny, słońce zachodzi, foty lecą, film się kręci i jeszcze zimne soczki z budki sprzedają. No i jest znaczek metra. Jak się okazało na szczycie schodów jest WINDA, którą zjeżdżamy na dół do właściwej stacji. Można było te sakramenckie schody obejść zamiast się na nie wspinać. Ale i tak uff, koniec wycieczki na dziś.

Jedziemy na dworzec Termini, jeszcze tylko krótka walka z automatem sprzedającym bilety kolejowe, wsiadamy do WKD’ki i za parę minut jesteśmy w Ciampino. Po drodze w Todis napełniamy plecaki i do domu na „kolację”. Posiedzieli, popili, zagryźli kabanosami i poszli spać. Do 5:30 oczywiście.

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (7)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
mamaMa
mamaMa - 2013-10-26 19:20
Lekko i przyjemnie z PRL-owska nostalgia na wloskiej ziemi. Apetyt wzrasta w miare jedzenia!
 
 
Wjkrzy
Włodzimierz Krzysztofik
zwiedził 12.5% świata (25 państw)
Zasoby: 393 wpisy393 253 komentarze253 3081 zdjęć3081 34 pliki multimedialne34
 
Moje podróżewięcej
18.04.2019 - 23.04.2019
 
 
25.01.2019 - 09.02.2019
 
 
29.12.2018 - 01.01.2019