Geoblog.pl    Wjkrzy    Podróże    Malaysia Truly Asia    Bangkok u naszych stop
Zwiń mapę
2013
05
lip

Bangkok u naszych stop

 
Tajlandia
Tajlandia, Bangkok
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8218 km
 
Dla tych, co tu byli nic ciekawego nie mam do przekazania. Wczesnym rankiem, czyli ledwo po dziewiatej, kiedy na Rambuttri prawie zywego ducha po nocnych szalenstwach, poszedlem na spacer sladami Marka Wiensa. To dobra pora na swieze tajskie zarelko prosto z kotla. Bazar owocowy juz zamkneli ale co nieco jeszcze upolowalem. Potem poszedlem do samu dla lokalesow po sniadanie. Jak jem to jem, wzialem sajgonki wersja fresh, kielbaske niby swojska ale na slodko, orzeszki do piwka, pierozki i cos w bananowym lisciu. Do domu i jem. Sajgonki byly z ... ryba i jeszcze czyms co sprawilo ze zaliczylem je do Bizarre Foods Erica Steina. Zjadlem dwie polane ogniem w sosie i mialem dosc. Moj synek pewnie by nic nie zostawil i jeszcze sie oblizal. Kielbaska jak to kielbaska ale strasznie slodka, poszla bez problemu. Za to pierozki, wszyscy, ktorzy znaja filmy z Markiem Wiensem (ma kanal na You Tube) wiedza jak on mruczy i macha glowa gdy mu cos smakuje. Tez tak zrobilem, pycha, chrupiace ciasto napelnione warzywkami z lekka nuta curry. Trafienie w dziesiatke. Teraz banana leaf zapiekanka. Juz w zeszlym roku cos takiego jadlem. To pieczony ryz rozmaitosci. W srodku bylo slodko, bylo ostro i bylo kwasno. Ale osobno, trzy potrawy w jednym. Ryz bardzo sticky, jem palcami po hindusku. No i orzeszki. Ja piwa nie pije wiec poczestowalem towarzystwo. I nie zjedli dranie, ale co sie odwlecze to nie uciecze. Bo orzeszki sa w tajskich ziolach i przyprawach, wszystkie smaki i zapachy na raz. bardzo ciekawe. Tyle o sniadaniu, bedzie wiecej bo ta wyprawe poswiecam zdecydowanie street food. Potem wybralismy sie z zona na spacerek, kupilem walizke na jutro i poszlismy ... cos zjesc. Tym razem bez szalenstwa. Smazone wazywa w sosie sojowym, kruche i delikane w smaku. Zona wreszcie dostala cos co w calosci i bez reklamacji zjadla z apetytem. Sandwich dla bialasow z omletem, szynka i warzywami. Nawet bulka byla jak nasza, wytrawna, nie slodka. Potem jeszcze jeden wypad po stallsach cala ekipa, worek szmat do walizki i pora na sjeste. Za jaka godzinke wyruszamy na uroczysta kolacje na 75 pietrze Bayioki Sky Tower. Bufet z oryginalnym tajskim zarciem. Do sprobowania w menu jest STO dan z kazdego regionu Tajlandii. Jak to sie skonczy nikt nie wie. I Bangkok noca u stop. Bedzie co krecic i fotografowac. W cenie mamy obracajacy sie taras widokowy. Na deser pod wieza jest night bazar, wiec jeszcze jeden worek z ciuchami dojdzie na pewno. Jak dam rade to w nocy reminiscencje zamieszcze.

No i poszlo. Mialo byc wesolo i bylo. Zaczelo sie od trzesienia ziemi jak w kazdym dobrym filmie akcji. Wzielismy taksowke odpowiednio wczesniej zeby jeszcze pobuszowac w stallsach. Ujechalismy z pol kilometra i korek. Po pol godzinie bylismy moze kilometr dalej. I wszystko stalo. Wiec buzi panu taksowkarzowi i sto bht do lapki i dajemy na piechote. Przeszlismy korek, Bayioki widac na horyzoncie ale chyba nie damy rade na czas. Lapiemy co sie da. Dalo sie tylko Tuk Tuka na czworo co mamy juz opanowane. Dla nie wtajemniczonych pojazd jest raczej dwu osobowy ale co tam, my nie damy rady ? Piec minut i po strachu, zona malo w majty nie zrobila tak wyrywal. Potem dostalismy special price, dalismy mu polowe tego co chcial i po klopocie. Przedalismy sie przez Pratunam Market i za piec siodma atakujemy wierze. Jedna winda, druga winda i juz jestesmy nad miastem na 75 pietrze. Wlasnie zaszlo slonce, caly Bangkok jeszcze oswietlony ostatnimi promieniami slonca u naszych stop. Jak mialo byc tak jest. Bufet w stylu pradawnych Tajow, nawet dania gotowaly kobiety w lodkach. Kto chce niech u wujka Googla sprawdzi, Bayioki Floating Market. Polak jak zaplaci to nie przepusci, wiec mam chyba ze dwa albo trzy kilo wiecej. Bylo tego duzo i raczej niezdrowo. Kielki poszly na bok, lepsza wieprzowinka. Skonczylo sie na lodach kokosowych i jakis cholernych zelkach w kolorach teczy. Nie wykorzystalismy calego czasu, trzeba bylo wstac i zaczac to wytracac. Jeszcze tylko skok na taras widokowy, na dole Bangkok juz calkiem w nocnym wydaniu, na tarasie jak to u Tajcow wyglupy, ktorych krol Mangi by sie nie powstydzil. Kupa smiechu jak zawsze. Co jak co ale czesc "rozrywkowa" w Tajlandii robi wrazenie niezapomniane. Kto byl to wie o co chodzi, kto nie byl, musi sam zobaczyc. Tego sie nie da opowiedziec. Tak jak Tajskich seriali w telewizji, nasze to malutki pan Pikus.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
geminus
geminus - 2013-07-07 01:06
Szkoda ze mnie tam nie bylo. Tez lubie powalczyc z zarelkiem. Czy musiales rezerwowac wejscie do tej restauracji czy mozna tam wejsc z marszu ? Pozdrawiam.
 
 
Wjkrzy
Włodzimierz Krzysztofik
zwiedził 12.5% świata (25 państw)
Zasoby: 393 wpisy393 253 komentarze253 3081 zdjęć3081 34 pliki multimedialne34
 
Moje podróżewięcej
18.04.2019 - 23.04.2019
 
 
25.01.2019 - 09.02.2019
 
 
29.12.2018 - 01.01.2019