Upal
Od rana otworzyly sie wrota piekiel tajskiego lata. Blekitne niebo i palacy zar slonca rozpelzly sie po wyspie. Morze jak wielki basen bez fal juz nawet nie mialo sily szumiec w tym goracu. My tez po poznym sniadaniu pod palmami rozlezlismy sie po katach, nie majac sil na nic wiecej niz totalny chillout. Najwiekszym powodzeniem cieszyl sie oczywiscie basen. Po dwoch dniach lampy temperatura wody w nim jest tylko kilka stopni nizsza od temperatury ciala wiec mozna sie pluskac godzinami, co tez skwapliwie wykorzystalismy. Lala uczyla mnie wodnego aerobiku na moj pokrecony kregoslup, dziala, udalo mi sie bez problemu zapiac lewy sandal a to juz sukces. Zona wybrala ocean i zniknela w szmaragdowych toniach na pol dnia. Jak wrocila, powiedziala zebysmy tam nie chodzili, bo woda jak dla normalnego egzemlarza jest zdecydowanie za goraca. Tak tu jest, po kilku dniach slonca morze przy brzegu parzy w stopy i trzeba biegiem latac na glebsza wode. A ze jest to ze sto metrow to mozna sie po drodze poparzyc. Zostalismy wiec przy basenie. Ja zgodnie z wczorajszym zamowieniem poszedlem zrealizowac "rent a bike". Dali mi ta sama Honde, co w zeszlym roku. Widocznie nikt inny tego truchla nie chce. Ow bowiem egzemplarz jak ostygnie to trzeba go niezle pilowac, zeby zapalil. Na cieplo jest juz znacznie lepiej. Poniewaz cale moje doswiadczenie z jednosladami to ubiegloroczne cztery dni jezdzenia, najpierw potrenowalem troche we wsi a nastepnie wychynalem na przelotowke i pojezdzilem sobie z godzinke. Uwazam, ze nie ma lepszego sposobu na zwiedzanie Samui, przecierz nie mozna wszedzie jezdzic taksowka a na piechote absolutnie nikt tu nie chodzi. Kazdy pieszy budzi sensacje i odpedzic sie nie mozna od uczynnych tajcow oferujacych podwozke. Oni nawet sto metrow od chalupy do chalupy jezdza skuterami. W upalne dni to jedyna alternatywa dla basenu, ped powietrza (przy 30 km/h bo szybciej sie boje) chlodzi wystarczajaco by cieszyc sie jazda i widokami. A te sa warte zachodu, bladzenie po lokalnych drozkach (oczywiscie z betonu) od wioski do wioski poprzez pola, gorki i doliny sprawia mi zawsze ogromna frajde. Jak wrocilem, zmobilizowalem Aleksanda do jego "pierwszego rzau". Po dwoch minutach szkolenia odpalil bolida i zniknal posrod palm. Wrocil rownie szybko jak odjechal i rzucajac w biegu "tym sie nie da jezdzic" zniknal ponownie. Poszedlem na basen a Aleksnder pojawial sie i znikal na coraz dluzej. Jak wrocil ostatecznie, znow powiedzial "tym sie nie da jezdzic", to w takim razie co on u diabla z moja Honda robil ? Jutro rano znowu trening a potem jedziemy ogladac co Samui ma do zaoferowania, Kinga musi zobaczyc slonia, to ostatnia w tym roku okazja. Jak juz wspomnialem skuter to jedyny i najlepszy srodek lokomocji, wiec albo tak albo wcale. Po poludniu nadejszedl tajfun ale polazl na poludnie wyspy a nam tylko ogon pokazal, nie spadla ani kropla. Ja z zona wybralismy sie o zachodzie slonca na bazarek jakies 5 km. w strone Na Thon. Fajny jest, ja oczywiscie "stallsy" z zarzciem (pyyyyyyycha) a zona tekstiles. Nic nie kupila, Bogu dzieki ale ma zamiar tam wrocic jutro za dnia bo w nocy podobno nic nie widzi. A niech tam, przynajmniej sie najem tego co tylko w takich miejscach mozna dostac. Pozdrowienie dla Antonio Bourdain i serdecznie zapraszamy.