KL day two
Plan na dzis, Central Market, Dataran Merdeka i okolice, Little India z lunchem i powrot do Chinatown kolejka monorail.
Zaczynam jak zawsze od sniadania. Zanim doszedlem po swieze buleczki, Teleccy juz wracali z torba Siew Pau i co tam jeszcze trafili. Umowilismy sie na godzine odlotu w miasto. Zakupilem swoja porcje przysmakow, poszedlem do 7eleven po mikroelementy izotoniczne i inne napoje oraz kanapki dla zony i goraca "White Coffe". Chwala niech bedzie po wieki tym, ktorzy ta siec stworzyli i utrzymuja. jest 7eleven, niet probliemow.
Po sniadaniu, zona zostaje na swoj "shopping day", idziemy zwiedzac dalej. Central Market osiagamy bez GPS, bo jest sto metrow za rogiem. Bardzo mile miejsce, w srodku klimatyzowane. Ma tez zalete "fixed prices", wiec choc nie jest tak bardzo tanio to przynajmniej nie trzeba sie targowac. Pare siatek wynosimy, nie da sie inaczej.
Nastepnie truptamy spokojnie w okolice Dataran Merdeka gdzie mozna obejzec najbardziej znane "zabytki" KL. Miasto jest nowe, wiec i zabytki raczej do prastarych nie naleza. Ale wybrac sie na spacer naprawde warto. Strzelamy foty jak japonce, na 5 sztuk broni. Od malego pistoleciku Kingi po bazuke Aleksandra. Plac merdeka to takze boisko do gry w krykieta, gry, ktorej nikt spoza Commonwealthu nie rozumie, ja tez. Na szczescie dzis nie grali.
Wlazimy do Little India. To tylko jedna ulica Masud Jamad India i maly tandetny bazar. Nie ma co kupic wiec poszlo szybko. Na koncu dzielnicy trafiamy, to znaczy jestesmy pojmani przez szefa indyjskiej knajpy. Brat skoczyl na zwiad i macha reka, stac nas, to idziemy. Restoran Makaran Islam ABC czyli Always Best Choice. Szumnie powiedziane, ale nie bez powodu. To co nam podali bylo smaczne w kazdym kasku kazdej potrawy. Nareszcie mialem swojego pierwszego prawdziwego Roti i Nam. A "kurcak" Aleksandra i sajgonki bratowej uzyczone kazdemu po lyzce wyslaly mnie do Brahmy, Wisznu i Sziwy. I kawka slodka, mozna i w ogole jak kto tam zabladzi niech wali jak w dym. Nie moglem wstac ze stolka. Klima, obsluga, czysto, goraco polecamy. Z piec osob zaplacilismy 85 PLN a naprawde sie najedlismy.
Teraz 735 m (GPS) spacer do stacji Monorail Medan Tuanku kolo Sheratona. Po drodze znowu sobie postrzelalismy, miedzy innymi do menary i twin towers, ktorem mamy juz z kilkunastu perspektyw. Jak wlezlismy na stacje zaczelo padac, jak wyszlismy na Maharajalela lalo jak w tropikach przystalo. I nie zanosile sie, ze przestanie. Jak deszcz zelzal pokonalismy bohatersko 95 m (GPS) do zadaszonej Jalan Petaling, gdzie spotkalismy moja zone na lowach.
Reszte dnia przeznaczamy na wydanie co komu zostalo. Jutro rano wedrowka do piekarni i 7eleven po sniadanie i o 10:00 jedziemy do Subang Airport skad 0 13:35 lecimy na Samui. Do uslyszenia z naszej rajskiej Ban Taling Ngam.