2012
13
lip
Prosiaczek., deszcz i slonce
Indonezja, Candidasa
Przejechano 12252 km
Prosiaczek, deszcz i slonce
Wczoraj wieczorem odbyla sie nasza uroczysta balijska kolacja. Jak wszedzie, na Bali jest kilka rzeczy, ktore turysta zrobic powinien. Ja w zeszlym roku zapomnialem wypelnic obowiazkowe egzekwie i musialem wydac kupe forsy zeby wszystko dopelnic. Nic tak nie sciaga bowiem na czlowieka nieszczesc jak wlasne zaniedbania. Ale wracajac do jablka, czyli prosiaczka to absolutnie narodowa potrawa na Bali jest pieczony prosiaczek zwany Babi Guling. Danie to jak bigos ma tyle wariantow ilu kucharzy je przyrzadza. A, ze sprawa jest powazna to w naszym hotelu nalezy zamowic go dzien wczesniej. Tak tez i my uczynilismy i punktualnie o osiemnastej stawilismy sie w odpowiednich do sytuacji strojach w restauracji. I bardzo dobrze, bo obsluga byla bardzo przejeta pod czujnym okiem samego szefa. Po podaniu napojow wniesiono triumfalnie trzy olbrzymie talerze, po jednym na pare, z tym co jeszcze wczoraj bylo prosiaczkiem. Kazdy zestaw skladal sie z czterech potraw od chipsow ze swinskiej skorki po kawal pieczystego. Do tego podano specjalny bardzo ostry sos, bez ktorego konsumpcja Babi Guling nie ma sensu i osobno jeden niejadalny dla Aleksandra, ktoren to oczywiscie wyzarl go do ostatniej pestki chilli. Moja kochana zona pogrzebala w kazdej potrawie a potem zebrala od wszystkich dekoracje z warzyw i musialem cala dwuosobowa porcje pozrec sam. Oczywiscie mi sie udalo, nie powiem, zebym nie byl ukontentowany. Po takim wielkim zarciu podano arak na trawienie, trunek byl nie pitny ale sila tradycji spowodowala, ze nic nie zostalo. Na koniec brat wyjal swojski Krupnik i po wesolym wieczorze zgaslo swiatlo.
Dzis rano w samym srodku najsuchszego miesiaca roku obudzilismy sie w samym srodku czarnej chmury, z ktorej saczyl sie deszcz. O 11 Teleccy pojechali obejrzec palace wodne w Amlapurze i Tirtagangga oraz najstarsza wioske na Bali Tengangan.
W miedzyczasie dyzurna kontrola pogody pogoniona przez rozgoryczonych turystow wygonila chmury i do kona dnia pogoda byla balijska. Po powrocie Teleccy zeznali, ze sa emocjonalnie zaspokojeni, ktoz by nie byl po zobaczeniu TAKICH miejsc. Aleksander zasluzyl na specjalna pochwale bo w Tenangan przy stoliku z napisem "Donation" zostawil 100 000 rupiahow, tak sie konczy, gdy nie masz przy sobie drobnych. Na nauke jednak nigdy nie jest za pozno, a ja jestem mu szczegolnie wdzieczny, bo jak kiedys tam pojade to bede przygotowany. Nie masz to jak sie uczyc na cudzych bledach. Na zakonczenie Teleccy wlezli wreszcie do basenu, moze jutro wleza do moza.
Tak konczy sie kolejny dzien jak codzien, idziemy na kolacje zyczac wszystkim naszym bliskim w Polsce milego dnia.
Wczoraj wieczorem odbyla sie nasza uroczysta balijska kolacja. Jak wszedzie, na Bali jest kilka rzeczy, ktore turysta zrobic powinien. Ja w zeszlym roku zapomnialem wypelnic obowiazkowe egzekwie i musialem wydac kupe forsy zeby wszystko dopelnic. Nic tak nie sciaga bowiem na czlowieka nieszczesc jak wlasne zaniedbania. Ale wracajac do jablka, czyli prosiaczka to absolutnie narodowa potrawa na Bali jest pieczony prosiaczek zwany Babi Guling. Danie to jak bigos ma tyle wariantow ilu kucharzy je przyrzadza. A, ze sprawa jest powazna to w naszym hotelu nalezy zamowic go dzien wczesniej. Tak tez i my uczynilismy i punktualnie o osiemnastej stawilismy sie w odpowiednich do sytuacji strojach w restauracji. I bardzo dobrze, bo obsluga byla bardzo przejeta pod czujnym okiem samego szefa. Po podaniu napojow wniesiono triumfalnie trzy olbrzymie talerze, po jednym na pare, z tym co jeszcze wczoraj bylo prosiaczkiem. Kazdy zestaw skladal sie z czterech potraw od chipsow ze swinskiej skorki po kawal pieczystego. Do tego podano specjalny bardzo ostry sos, bez ktorego konsumpcja Babi Guling nie ma sensu i osobno jeden niejadalny dla Aleksandra, ktoren to oczywiscie wyzarl go do ostatniej pestki chilli. Moja kochana zona pogrzebala w kazdej potrawie a potem zebrala od wszystkich dekoracje z warzyw i musialem cala dwuosobowa porcje pozrec sam. Oczywiscie mi sie udalo, nie powiem, zebym nie byl ukontentowany. Po takim wielkim zarciu podano arak na trawienie, trunek byl nie pitny ale sila tradycji spowodowala, ze nic nie zostalo. Na koniec brat wyjal swojski Krupnik i po wesolym wieczorze zgaslo swiatlo.
Dzis rano w samym srodku najsuchszego miesiaca roku obudzilismy sie w samym srodku czarnej chmury, z ktorej saczyl sie deszcz. O 11 Teleccy pojechali obejrzec palace wodne w Amlapurze i Tirtagangga oraz najstarsza wioske na Bali Tengangan.
W miedzyczasie dyzurna kontrola pogody pogoniona przez rozgoryczonych turystow wygonila chmury i do kona dnia pogoda byla balijska. Po powrocie Teleccy zeznali, ze sa emocjonalnie zaspokojeni, ktoz by nie byl po zobaczeniu TAKICH miejsc. Aleksander zasluzyl na specjalna pochwale bo w Tenangan przy stoliku z napisem "Donation" zostawil 100 000 rupiahow, tak sie konczy, gdy nie masz przy sobie drobnych. Na nauke jednak nigdy nie jest za pozno, a ja jestem mu szczegolnie wdzieczny, bo jak kiedys tam pojade to bede przygotowany. Nie masz to jak sie uczyc na cudzych bledach. Na zakonczenie Teleccy wlezli wreszcie do basenu, moze jutro wleza do moza.
Tak konczy sie kolejny dzien jak codzien, idziemy na kolacje zyczac wszystkim naszym bliskim w Polsce milego dnia.
Zdjęcia (24)
Komentarze (0)
Zasoby: 
34.470 
22.044 
1.100.642 
3.423 
