Agung nie daje za wygraną, dwie potężne nowe erupcje miały miejsce 2 i 4 lipca. Tą ostatnią widzieliśmy wczoraj z łódki. To, co nam się wydawało chmurą burzową nad Bali, w rzeczywistości było owszem chmurą pary wodnej, ale pochodzącą z wylewu lawy po zboczu. Jest naprawdę wesoło. Szczególnie dlatego, że wulkanolodzy określają jego obecny stan, na chwilę przed potężną erupcją. To pewnie będzie jutro, bo wybuch w parzyste dni. Może być bardzo ciekawie na zakończenie naszej podróży.
p.s. nawet nie chcę myśleć, jak byśmy się czuli, będąc w tej chwili w Australii. A tak mamy luz, jutro płyniemy na Bali i w Kucie czekamy na samolot. Ile? Jak nie polecimy 9 to będą dłuższe wakacje. I tylko tyle.