Geoblog.pl    Wjkrzy    Podróże    Antypody    Odrobina luksusu na Gili
Zwiń mapę
2018
02
lip

Odrobina luksusu na Gili

 
Indonezja
Indonezja, Gili Trawangan
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11991 km
 

Nie pamiętam dokładnie tej reklamy, ale była w niej mowa o odrobinie luksusu, na którą każdy może sobie pozwolić. Nasze wakacje kosztują kupę pieniędzy, z czego znakomita większość to koszt biletu na lot długodystansowy. Tego uniknąć się nie da, choć zdarzają się niesamowite promocje. Raz udało nam się spędzić dwa tygodnie w Tajlandii za niecałe osiem tysięcy w sumie, na dwie osoby. Żeby jakoś zrównoważyć cenę podróży, oszczędzamy na miejscu, w tym na hotelach, taka karma, inaczej nigdzie byśmy nie pojechali. Co ciekawe, oszczędzamy też latając Qatar Airways, która okazała się siódmą najtańszą linią lotniczą świata. A wydawałoby się, że jest zupełnie inaczej. Rzadko więc udaje nam się mieszkać w warunkach zbliżonych do luksusu.

Tym razem, jest nieco inaczej. Kupiona z 60% upustem, „luxury villa”, na pewno nie dorównuje tym, w którym mieszkają czołowi celebryci III RP, z pierwszych stron portali internetowych, ale na pewno jest to ruch w tą stronę. Co się nam najbardziej podoba? Przestrzeń i funkcjonalność. Coraz częściej, zamiast mieszkać w klasycznych hotelach, znajdujemy mieszkania lub domki do wynajęcia, właśnie dlatego, że są bardziej przestronne, zapewniają intymność i zwykle są bardzo funkcjonalne. Nasze lokum jest czymś pośrednim między hotelem a domem. Niby jest to dom, ale kuchni nie ma, jest tylko jadalnia. Jest to jednak z pewnością dom, bo ma oddzielne wejście z ulicy i jest osobną całością. Szczególne wrażenie robi patio z małym basenikiem pośrodku. Przypomina mi arabskie domy, w których mieszkaliśmy, ale ten jest parterowy a patio jest tylko częściowo zadaszone. Jak pada deszcz, to na pewno wszystko w środku pływa, ale czy tu pada deszcz?

No może już starczy tych zachwytów, nie zanosi się, żeby nas było stać na takie luksusy na następnych wyjazdach. Cieszmy się więc chwilą, trafiło się ślepej kurze ziarno. Celebrytami i tak nie zostaniemy.

Wspomniałem o pogodzie. Pierwsze cztery dni na Bali, w niczym nie przypominały pory suchej, poza tym, że nie padało. Ale było bardzo chmurnie i wietrznie. Zupełnie nie jak na Bali. Na wyspach Gili jest zupełnie inaczej. Choć nad Lombok, chmury stoją cały czas i pewnie z nich deszcz pada, tu niebo jest absolutnie czyste a wiatr ledwo odczuwalny. I tak jest prawie zawsze, na pewno w porze suchej, jak ma być sucha to jest. Temperatura mniej więcej stała, trzydzieści dwa stopnie. Woda też jest cieplejsza. I jaki ma kolor, ja się na tym nie znam, ale to na pewno jeden z odcieni zwanych turkusem.

Plaża, przy której mieszkamy, to wschodnia część wyspy, jedyna tak gęsto zamieszkała. Nie wygląda to dobrze, o czym już pisałem. Jak jest kurort, to jest tłum turystów, jest ruch, gwar ani kawałka ciszy i spokoju. Na to się na Trawangan trzeba przygotować. Podobno są miejsca, gdzie spać nie można, bo na promenadzie w nocy ryczą głośniki z muzyką techno i pijana młodzież z całego świata, ale koła nas nic takiego nie ma. I mimo że wczoraj cała wyspa oglądała najpierw wyścig formuły jeden a potem mecze piłkarskich mistrzostw świata, mogliśmy spać spokojnie. Polecam dokładny wywiad przed rezerwacją hotelu, a na pewno warto spojrzeć na mapę, żeby potem nie zepsuć sobie wypoczynku. Za to dla amatorów „czynnego” nocnego wypoczynku to będzie miejsce jak najbardziej właściwe.

Ale o tym następnym razem, dziś wieczorem mam ochotę trochę się w nocne życie Gili Trawangan zanurzyć, trochę, bo głębokie wody i można utonąć.



 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (7)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Wjkrzy
Włodzimierz Krzysztofik
zwiedził 12.5% świata (25 państw)
Zasoby: 393 wpisy393 253 komentarze253 3081 zdjęć3081 34 pliki multimedialne34
 
Moje podróżewięcej
18.04.2019 - 23.04.2019
 
 
25.01.2019 - 09.02.2019
 
 
29.12.2018 - 01.01.2019