Pamiętacie naszą ostatnią relację, gdy z powodu korka od Ursynowa aż za Łomianki, ledwo co zdążyliśmy na samolot? Tym razem nie mam zamiaru jeszcze raz przeżywać tego samego. Samolot mamy z Modlina o szesnastej, może jeśli wyjedziemy wcześniej, będzie nieco lepiej. I było, wyjechaliśmy o dwunastej trzydzieści i byliśmy na lotnisku dwie godziny przed wylotem. Ale i tak pięćdziesiąt kilometrów, które dzielą nas od lotniska jechaliśmy półtorej godziny. W Warszawie nie tylko ciężko jest żyć na co dzień, nawet wyjechać z niej nie jest prosto. Dziś na szczęście obyło się bez nerwów.