Geoblog.pl    Wjkrzy    Podróże    Ateny    Z Modlina w świat
Zwiń mapę
2018
23
lut

Z Modlina w świat

 
Polska
Polska, Modlin
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 0 km
 
Niecały miesiąc po Madrycie lecimy do Aten. Z Polski do stolicy Grecji lata niesamowita ilość samolotów, dowożąc dzień w dzień nie setki a chyba tysiące turystów. Wygląda to tak, jakby Polacy zamiast czytać książki o starożytnej Grecji, woleli wsiąść do samolotu i zobaczyć wszystko na miejscu, na własne oczy. Na ulicach trzeba ważyć słowa bo w rejonach turystycznych prawie każdy napotkany przechodzień może być Polakiem. Oprócz oczywiście bardzo licznych tu „migrantów”, czyli przybyszy z biedniejszego świata, których przygnała tu ułuda dostatniego życia, ale to ogromny temat i nie na tą okazję.

W tym roku opanował mnie szał podróży, destynacje wybrane za pomocą dwóch kryteriów, ceny biletów i turystycznej atrakcyjności miejsca. Za dwa bilety powrotne zapłaciłem około czterystu złotych, co jak na trzy godzinny lot naprawdę jest zwykłą taniochą. Co do turystycznej atrakcyjności Aten nie ma o czym gadać. Jest tam w środku miasta jedna taka górka, którą zna każdy na kuli ziemskiej, o ile oczywiście chodził do szkoły.

Dla nas, Europejczyków to miejsce absolutnie szczególne, tu narodziła się nasza cywilizacja, nasza kultura. Wszystko co nasze miało tu swój początek, dlatego podróż do Aten jest jak pielgrzymka do źródeł, tu się wszystko zaczęło. I choć dziś jest to bardzo podupadłe miasto, to jednak nigdy nie wolno zapomnieć o tym, że to Grecja dała Europie cywilizację. Dlatego tak mnie denerwują żarty i pouczenia ze strony narodów północnej części Europy, którzy czasem zachowują się jakby o swoich korzeniach zapomnieli. A ja zdecydowanie wolę wesołych i wyluzowanych Greków olewających co się tylko da, od wysokich blondynów z niebieskimi oczami, którzy sens życia zdefiniowali pozycją zawodową i materialną. To podejście mnie nie przekonuje, wolę już południowe olewactwo.

Jesteśmy bardzo podekscytowani, znów będziemy w miejscu, które każdy prawdziwy turysta powinien zobaczyć na własne oczy. Chcemy choć liznąć Grecji, w której nigdy nie byliśmy, jeśli nas przekona, może zagościmy na dłużej. No to chyba czas na nas.

Nadszedł piątek, pora wcześniej wiać z roboty bo się na samolot w Modlinie nie wyrobię. Po drodze robię zakupy. Synowi zostawiam całego pieczonego kurczaka w porcjach żeby miał przez weekend co jeść, skóra i to co z kości obrałem będzie dla psa. Dla nas nakupiłem pizzo podobnych wyrobów „made in Tesco”, bo jak zwykle trzeba oszczędzać. Na kupowanie jedzenia na lotnisku lub na pokładzie samolotu zdecydowanie nas nie stać.

Chcesz latać tanio, kupuj bilety dużo wcześniej i na taki termin gdy jest tanio, tu zdecydowanie trzeba się podporządkować. Dlatego wybór daty naszego wyjazdu był jaki był, bilety kupowałem jesienią i nic zmienić nie można. Dlaczego o tym piszę? Bo od paru dni wszystkie serwisy pogodowe pokazują, że to ma być chyba najgorszy weekend tej zimy. W sobotę ma być dwanaście stopni i duże opady deszczu przez cały dzień. W niedzielę ma być niewiele lepiej, ma tylko mniej padać. To niewiele zmienia.

Przez ostatnie kilka dni sprawdzam wszystkie popularne serwisy pogodowe kilka razy dziennie, żadnej nadziei. Wszystkie są absolutnie zgodne, o sobocie trzeba zapomnieć.

Biorąc pod uwagę, że w niedzielę musimy wyjechać na lotnisko o piętnastej to właściwie w takiej sytuacji nie ma po co jechać. Zapowiada się, że będziemy albo siedzieć w hotelu albo w knajpach. Na to drugie nie za bardzo nas stać. O zwiedzaniu Akropolu w ulewie nawet nie chcę myśleć. Czy to zresztą ma jakikolwiek sens? Chyba nie. Nie będzie pięknych wrażeń, nie będzie pięknych widoków i zdjęć. Nic nie będzie, tylko Kononowicz.

Jestem wkurzony do bólu, ale kiedyś musimy mieć pecha, nie zawsze się będzie układać. Na dodatek do Polski zamiast wiosny dotarła fala Syberyjskich mrozów, układ się ustabilizował i cieplej będzie może za dwa tygodnie a może nie. Na razie jest upiornie zimno. Jeśli w Atenach będzie co ma być to ja wymiękam całkiem.

Na razie jedziemy przez całe miasto do Modlina. Dobre półtorej godziny, co chwilę w monstrualnych korkach. To znak, że już dogoniliśmy kraje rozwinięte. I bardziej kraj rozwinięty tym większe korki, bardziej oddalone od centrum lotniska, tym dłuższy do nich dojazd. Jak się całkiem rozwiniemy to lotnisko będzie ponad sto kilometrów od Warszawy a jechać się tam będzie ze cztery godziny. W takim razie całkiem zasadne jest pytanie, czy warto się rozwijać, jeśli to ma tak wyglądać? Nikt z decydentów takimi pytaniami się nie przejmuje, obowiązuje dogmat, mamy się rozwijać bez względu na cenę, i sens tego rozwoju.

No dobra, zostawiamy samochód na parkingu i idziemy się rozbierać, do kontroli bezpieczeństwa oczywiście. Jak już nam wszystko sprawdzili, czekamy na samolot. Ten dziś podstawili najbliżej terminala jak to tylko jest możliwe. Jest plus dodatni, mniej zmarzniemy, mogli go przecież postawić pięćset metrów dalej.
Nie tylko ja jeden jestem zaniepokojony prognozami, dookoła słyszę „a co to będzie ..”, no właśnie, zdecydowana większość pasażerów leci tylko na weekend, dominująca w prognozach zapowiedź, że od wtorku się poprawi nikogo nie satysfakcjonuje. To, że pechowców jest zdecydowanie więcej wcale mi nie pomaga. Ani trochę.


 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Wjkrzy
Włodzimierz Krzysztofik
zwiedził 12.5% świata (25 państw)
Zasoby: 393 wpisy393 253 komentarze253 3081 zdjęć3081 34 pliki multimedialne34
 
Moje podróżewięcej
18.04.2019 - 23.04.2019
 
 
25.01.2019 - 09.02.2019
 
 
29.12.2018 - 01.01.2019