Podsumowanie
„Szopy” twardo w przyszłym roku jadą znów do Maroka, Piotrkowi i Beacie też się spodobało, więc pewnie dołącza. My już na pewno nie. Co za dużo to niezdrowo. Tym razem wyjechaliśmy z Maroka właściwie z ulgą. Może dlatego, że pogoda niby była, ale „pizgało” jak w Kieleckim i choć mieliśmy w Essaouirze i słońce i teoretyczną temperaturę ponad dwadzieścia stopni w cieniu to jednak gorąco nie było. A dwa lata temu wydawało się, że to upał. Ale wtedy nie „pizgało”.
Może dlatego, że Marrakesz żegnał nas deszczem, a może dlatego, że po prostu na jakiś czas mamy przesyt tych klimatów. W Madrycie odczuliśmy zdecydowaną ulgę, wracając do Europy. Gosia teraz ma „hiszpankę”, koniecznie chce wracać do Hiszpanii, bo „barajas”, bo „nasze jedzenie”. Fakt, hiszpańska kuchnia różni się od marokańskiej niemal wszystkim. A co najważniejsze, opiera się na zakazanej przez proroka wieprzowinie. Ten to im życie ustawił, każąc jeść suchą kozinę. Do tego prawie prohibicja i jak tu się cieszyć życiem.
Zwiedzamy Europę, mówi moja żona. Łatwo powiedzieć, łatwo zrobić tylko, kto na to zaobi? Głupie pytanie. Na ten rok plany mamy chyba zapięte. Za już niecały miesiąc weekend w Atenach. I znowu może być tak, że złapiemy jakąś „grecką chorobę”.
W marcu weekend w Brukseli, tu żadnej choroby się nie spodziewam, nie przy tych cenach. Znów za to będziemy peregrynować przez Charleroi.
W maju z Jolką do Bergamo i Mediolanu, pasta i pizza, zabytki, galerie i „galerie”. Włoska robota.
I na deser, po najdłuższej wakacyjnej podróży naszego życia, do Australii, w październiku weekend na Cyprze.
No to będzie tej Europy.
A ferie zimowe tym razem planujemy bardzo, bardzo daleko, bo w Birmie. Chodzi za mną ta Birma i chodzi, a ile można chodzić i nie dochodzić? Mam w sobie mocne postanowienie, że tym razem to już na pewno. Nigel, jedziemy do Burmy, nie ma inaczej. A jak Ilona woli zamówienia publiczne w „białym”, to nic na to nie poradzimy. Maroko pewnie znów na jakiś czas zostanie tylko w naszych wspomnieniach.
Wspaniałych wspomnieniach, bo choć były jakieś tam niedogodności to jednak był to wspaniały wyjazd, wypoczęliśmy, zabawiliśmy się i w ogóle, było zajebiście.
Globtroterzy z wszystkich krajów łączcie się.