Brukselka, nieformalna stolica Europy. I siedziba Donalda Tuska, a tfu na psa urok. My na szczęście jesteśmy sporo od miasta, może miazmaty gender nas nie sięgną.
Na razie kolejka do kontroli bezpieczeństwa. Co było? To samo po prostu. Nudne te podróże. Teraz kawa. Nie ma zmiłuj, 3.50. Woda też. W Komisji Europejskiej to dziś temat numer 3, po Trumpie i Brexicie a przed Putinem. Wojna o roaming dobiega końca. Dzwoniłem do domu, już widać różnicę a od lipca koniec usługi, której nie ma. Teraz będzie wojna o wodę na lotniskach. Chyba będą ceny urzędowe.
Wytropiłem w sklepie wodę po 1.20, czyli jak w Modlinie. Jutro piątek, w Maroku prohibicja więc reszta poszła też po wodę ale ognistą. Wrócili zadowoleni, dziś wieczorem spotkanie organizacyjne z rezydentem, czyli ze mną. Wątpliwe czy coś zapamiętają. Mamy trochę stracha bo Bruksela to stolica światowego terroryzmu. Lećmy już do Maroka, tam jest bezpieczniej.
Samolot startuje dokładnie o czasie, kolejna część planu ok. Żeby tylko nie zapeszyć. Już widać Afrykę, za niecałą godzinę zaczyna się magia. Marrakesz, sama nazwa powala a naprawdę jest jeszcze lepiej. Witaj lato.