Na ten rok kończymy już chyba z opalaniem. Ostatni pełny dzień przeznaczyliśmy na plażowanie. Znów jest gorąco, niebo znów błękitne. Po południu panie "poszły w miasto" i wróciły ... obładowane torbami. Okazało się, że moja żona nawet we Włoszech znajdzie sklep z towarami za rozsądną cenę. I znów mamy "udany wyjazd", bo sama pogoda, słońce, plaże, zabytki i jedzenie to jeszcze mało. Bez "łupów" żaden wyjazd nie będzie udany.