Wstajemy o ... 10. Kawa sri in łan z Tesco do tej z Tajlandii się nie umywa. Do tego zupa z kurek i pizza, śniadanie palce lizać. Dziś jedziemy do parku Tibidao na kolejkę górską, Magda ma marzenie a marzenia trzeba spełniać. Miało lać ale padało rano a teraz jest pięknie, niebo jak len i ciepło. Będzie się działo.
I gówno z tego roller coastera wyszło. Pojechaliśmy a jakże do Tibidao ale poza Magdą nie było chętnych do jazdy więc sobie odpuściliśmy. Byliśmy za to w katedrze i pojechaliśmy na samą górę, widoki zabójcze. Z wyprawy jesteśmy zadowoleni i sporo kasy zostało w kieszeni. Wcześniej byliśmy na niedzielnym festynie w Sants, nizłe katalońskie klimaty. Dzielnica jest bardzo fajna, cały dzień imprezy, a wieczorem dopiero się zaczęło na całego.
Obiad jedliśmy w La Vaca Paca, bufet za 11.45 , najedliśmy się po sufit. W sklepach też nie jest drogo, zwłaszcza napoje są po bardzo przystępnych cenach. Przeszliśmy się też obejrzeć stadion FC Barcelona, 15 minut od hotelu. Barcelona bardzo, bardzo a nawet więcej, piękne i przyjazne miasto. Jutro dzień poświęcamy Gaudiemu.