Nie zryj tyle

Codziennie sobie powtarzam, nie zryj tyle. Juz mi odpadl guzik od jedynych spodenek a ja dalej swoje. Tylko wstane juz mysle o jedzeniu. I chce gnac w te pedy do mamy na panacaka. A potem choroba tylko sie poglebia. A moze wskoczyc na Honde i pojechac 'zobaczyc' co maja w sklepach. owo 'zobaczyc' konczy sie na wydawaniu calej masy forsy prawie zawsze na jakies zarcie. I tak leca bulki z parowka na slodko z majonezem i keczupem na dodatek, chipsy o miejscowych smakach, tacki z przygotowanymi owocami, kandyzowane daktyle, a takze napoje o duzej zawartosci cukru i tajskich owocow. Taki na przyklad sok z guavy pomieszanej z ananasem, nie da sie tego pic zdecydowanie. Moj ulubiony to mango z kawalkami owocow, pychotka. Zamiast tego powinienem wode mineralna pic. Nie, wczoraj trafilem czysty 100% sok z pomelo i popijam nim ... pomelo oczywiscie. Dobrze, ze jeszcze nie znalazlem targu owocowego ale ... dzis wybieram sie poszukac. I juz planuje co by na lunch i kolacje u 'mamy' zamowic. Jak wroce do domu bedzie ciezko. Na szczescie Kite Katy sa tak strasznie drogie, ze przynajmniej to sobie odpuscilem. Ale i tak odwyk bedzie bolesny.

Wczoraj mielismy pojechac do Thong Sala, skonczylo sie po drodze w BIG C, caly plecak zakupow i do domu. Moze dzis dojedziemy dalej, a moze nie ?

Dzien uplynal tak jak powinien uplywac dzien emeryta w Tajlandii. Szwendanie po ogrodzie, spacery po plazy, wylegiwanie w plytkim morzu i ... jedzenie. Jak ja strasznie zazdroszcze wlascicielowi tego hotelika, facet ma do pomocy 'mame' i jednego tajca o wygladze Jackie Chana. Ten ostatni jak wczoraj wlozyl kapelusz kowbojski to zywcem wygladal jak pierwowzor w Ameryce. Byl taki film, rzecz dziala sie na dzikim zachodzie. I tak sobie we trojke ogarniaja caly pensjonat pod palmami. Nawet mu nie powiem, ze ukradl mi moje marzenie. Mnie sie to nie uda, dlatego ... zaczynam go nienawidziec. No zartuje, oczywiscie, niech mu sie i im wszystkim wiedzie. Stworzyli cos z niczego. Za wyposazenie, plaze, brak basenu, stan domkow i infrastruktury itp. itd. nikt by im tak wysokich ocen jakie maja, nie dal. A daja. Bo to oni podwyzszaja ocene co najmniej o dwie gwiazdki. Ludzie kochaja ten hotelik, ma po prostu klimat, goscie sie tu po prostu swietnie czuja. Ja im chyba dam 10/10 bo nigdzi sie nie czulem tak swobodnie. Pisalem juz o tym kilka razy, sa takie miejsca gdzie wszystko do siebie pasuje i tu tak wlasnie jest. Jak mandala usypana przez mnichow, My Phangan jest absolutnie doskonaly, i juz musialem Gosi obiecac, ze nigdzie indziej jezdzic nie bedziemy, tak ja wzielo.

A skoro o Gosi, to moja druga polowa wpadla na pomysl, ze zabierzemy ze soba dziurawego kokosa i zrobimy z niego doniczke, na razie posadzila tam plozace sie po plazy kwiatki i nawet szie chyba przyjely, bo po nocy stoja na bacznosc. Mozliwe, ze wpadnie na pomysl, zeby wziac ten kokos z ziemia i kwiatkami. No i psy. Mamy juz na stale dwa psy, trzeci jest na dochodzacego. Ale te dwa siedza nam na glowach caly czas. Wystarczy, ze rano skrzypne dzrzwiami, juz sa i merdaja ogonami. Gdzie my tam psy, jeszcze chyba sie nie zdarzylo, zebysmy ich w Tajlandii nie spotkali. Ale Jackie powiedzial dzis, ze mieso psa nie dobre, niech sobie je wietnamcy jedza. Ale z oczu mu tak jakos dziwnie patrzylo. Tak wiec musze karmic nie tylko siebie i zone ale i trzy psy. Dobrze, ze zadbane padalce bo tylko 'przekaski' im dajemy. Ale jak tu cos jesc gdy trzy pary 'glodnych' oczu wpatruja sie w ciebie bez ustanku. Wczoraj kupilismy im nawet paluszki z kurczaka, sam sie ledwo powstrzymalem, zeby ich nie zezrec.

I tak wrocilem do glownego watku, nie zryj tyle. Latwo powiedziec. No kochani dosc tego pisania, zrobilem sie jakis taki ... strasznie glodny, wiec pozdrawiam serdecznie wszystkich czytelnikow i ide na ... PANACAKA.

Smacznego

Zdjęcia (2)

Komentarze (2)