Geoblog.pl    Wjkrzy    Podróże    Malaysia Truly Asia    Road to phangan
Zwiń mapę
2013
18
lip

Road to phangan

 
Tajlandia
Tajlandia, Koh Phangan
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11062 km
 
Dzwiek budzika o szostej rano to jest wlasnie to co tygrysy na wakacjach lubia najbardziej. Pita w pospiechu kawa, poranne siusiu, makijaz jak kto potrzebuje i mozna jechac. Wszycy rano wala autostradami do miasta a my z niego wyjezdzamy. Choc jechalismy w druga trone to i tak pare korkow trafilismy. A poniewaz do lotniska kawal drogi radze zawssze jechac z 'mankietem'. My sie wyrobilismy bez problemu ale nasz samolot nie. Polecielismy godzine pozniej. Sam lot bardzo krotki, ledwo poltorej godziny. Do tegozmieniamy czas wiec podroz skraca sie do okolo 30 minut.

Dalszy ciag mamy obstukany. W Surat Thani wylazimy do hallu, kupujemy transfer na Phangan, ladujemy sie do autobusu i jazda. Trase znamy na pamiec. Docieramy do Don Sak okolo 14:30, prom mamy o 16. No to do jadlodajni, slodka kielbasa z ryzem podana w goracym garnku za cale 60 BHT przywraca moja wiare w Tajlandie. Gosia piwko, czipsy i ketczup, tez po Tajsku. Tak spokojnie doczekujemy sie promu.

Wlazimy na poklad i jazda. Na prmie jest oczywiscie bufet ... obficie zaopatrzony. A co goscie zjedza to polowe za burte zwymiotuja. Niektorzy maja naprawde slabe zoladki, wcale nie bujalo. Cale dwie i pol godziny przesiedzielismy na decku. Nie my sami. Mlodzierzowcy najpierw stali i pili, potem siedzieli i pili, potem lezeli i pili a potem juz nie pili. Ale w Thong Sala wszyscy grzecznie wstali i poszli do domu. Na Phangan jezdzi sie song taew, czyli pickupem taksowka. mafia juz na nas czekala ale grozna nie byla. Zaplacilismy po stowce od lebka i pojechalismy do 'My Phangan Resort'. Daleko nie bylo, taksi zjechalo z glownej drogi i juz jestesmy na iejscu.

Cisza, cisza i jeszcze raz cisza. W ciemnosciach tylko pojedyncze swiatelka, zarysy domkow, idziemy. Caly ten 'resort' to siedem domkow na krzyz, rececja, lobby-restauracja pod daszkiem i barek przy plazy na pare osob. Ale jakie to fajne, jacy fajni ludzie, od razy czujesz sie jak u cioci na imieninach. To juz Tajlandia, domek moze skromny ale wysprzatany, wszystko sprawnie dziala. Bagaze nam zaniesli, trzy razy pytali czy jestesmy zadowoleni. Walizki do szafy i do ... baru. Chang 55 BHT, do sklepu chodzic nie warto. Pad thai chicken 60 BHT, knajp szukac nie warto. Bieze sie z lodowki 'na zeszyt' i juz. Po ciemku trudno bylo wszystko ocenic, ale widok z werandy mamy cudny. Prosto na morze i Samui na widnokregu. Plaz piekna, choc malutka, wszystko w magicznym ogrodzie, nieco zaniedbanym ale to jeszcze uroku dodaje. Panuje atmosfera totalnego chilloutu i tego bediemy sie trzymac. Do wszystkiego stad blisko, a zreszta i tak biezemy honde wiec co nam za problem. Juz nie mozemy sie doczekac poranka, zeby to wszystko w sloncu zobaczyc. Jestesmy szczesliwi, w Tajlandii.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
kakadu
kakadu - 2013-07-19 07:21
[.. Po ciemku trudno bylo wszystko ocenic, ale widok z werandy mamy cudny.. ]
No nie ! znowu prawie umarłam ze śmiechu czytając twój blog przy porannej kawce w pracy :D
Opisy są zarąbiste. Jak zwykle czekam na cd.
 
 
Wjkrzy
Włodzimierz Krzysztofik
zwiedził 12.5% świata (25 państw)
Zasoby: 393 wpisy393 253 komentarze253 3081 zdjęć3081 34 pliki multimedialne34
 
Moje podróżewięcej
18.04.2019 - 23.04.2019
 
 
25.01.2019 - 09.02.2019
 
 
29.12.2018 - 01.01.2019