Ostatni dzien w KL
Najpierw o jedzeniu, bo jedzenie od rana do nocy to w koncu przewodni temat tej wycieczki. W malezji nalezy zjesc ROJAK i popic CENDOLEM. No to naszukalem sie jak wariat gdzie te specjaly mozna dostac i w koncu znalazlem. I co ? Ano tyle, ze Malezyjczycy maja swoiste poczucie smaku. O ile jeszcze rojak jakos wszedl to cendol w polowie poszedl do kubla. Rojak to pociety na kawalki chlebek z dodatkiem ogorkow, kielkow i kurcaka (lub czego innego) z dodatkiem sosu opartego przede wszystkim na orzechach. W kazdym razie sos jest diabelnie slodki i mnie to polaczenie nie pasuje. Cendol to jeszcze gorzej, napoj mleczny z kukurydza i co tam jeszcze nawrzucali. Paskuda makabryczna. Tak wiec mam za soba inicjacje ale nie czuje sie po tym za dobrze. Dlatego zaraz idziemy na sniadanie do hindusow, jak wrocimy to opisze co bylo.
Bylo ... shop untilyou drop. Ale najpierw u Hindusa NO ROTI. To jakies przeklenstwo tej podrozy. Wiec poszlismy do 'niebieskiego' czyli Central Market, najpierw na sniadanie. Ja tradycyjnie, jak stary malezyjczyk, nasi lemak ayam. Oni to jedza na sniadanie. My pewnie bysmy to jedli na obiad ale jako goscie tez na sniadanie nie pogardzimy.
Po sniadaniu, w szmaty. o szmat buty, do butow wisiory a ponadto prezenty, prezenty, prezenty. Jak rylismy nosami po stallsach to chwila odpoczynku w pokoju, kawa i ... na Petaling Street. Tu to samo najpierw to the left a potem to the right. Wzielismy slalomem cala trase z szybkoscia czolowki swiatowych alpejczykow.
Na koniec poszedlem do ... Hindusa po roti. Bylo, ale cos mi sie poplatalo i dostalem roti deserowe. Cienkie jak bibulka i slodkie jak ulepek. Na szczescie mielismy jeszcze thosai z jajkiem i serem oraz gwiazde wieczoru MURTABAK. O, to bylo warte dreptania dwa razy. Polecam goraco, najlepiej wlasnie na goraco smakuje.
I koniec, zegnaj KL. Chcialem jeszcze dodac, ze mieszkanie w hotelu Winsin oprocz jego niezaprzeczalnych zalet ma takze jedna wade. Pod oknami skrecaja autobusy. W ciagu doby jest ich nieprzeliczalna masa. I nie dosc ze warca to jeszcze jak sie zakorkuje trabia a trabic czym maja, oj maja. Jak ma sie otwarte okno to naprawde robi wrazenie. Ale hotel Winsin ma tez swoje zalet. Nie dosc, ze lezy w samym centrum China Town, jest tani i mozna w nim znalezc fajne pokoje o chinskim klimacie to jeszcze na korytarzach jest zrodelko goracej wody (kawa 3in1 na raz) i deske do prasowania z zelazkiem. Praktyczy hotel po prostu. Dla nas mieszkanie w China Town KL to esencja tego co najbardziej lubimy. Mamy mocne postanowienie, zeby tu wracac. Ale na razie walizki spakowane, budzik nastawiony, wyjezdzamy, dobranoc.