Roczny cykl przygotowań dobiegł końca. Nie, żeby koniecznym było aż tak długie zajmowanie się planowaniem i organizacją wakacji ale jest to dla mnie kwestia życiowego wyboru. Skoro nie mogę być cały rok na wakacjach, to przynajmniej każdego dnia (zmarnowanego) spędzonego w naszym maglu tworzę sobie w ten sposób pięć minut oddechu.
W tym roku najgorzej na tym wyszła teściowa, bo ma opiekować się naszym domem. W zakres jej obowiązków wchodzi nie tylko buldog francuski i rudy kot dachowy ale też m. in. kolekcja storczyków mojej małżonki. Dalego też przygotowałem dla mamusi odpowiednie "streszczenie dla kierownictwa" bazując na najlepszych praktykach zarządzania usługami. Jakiś pożytek z chodzenia do roboty musi w końcu być.
Wycieczka tym razem skromna, my i brat z bratową. Kryzys wyeliminował resztę, a Aleksandra na dodatek załatwiła Ustawa o Gospodarce Odpadami Komunalnymi i Warszawski Plan (awaryjny oczywiście). Na dodatek Bratowa "za żadne skarby" nie poleci Aeroflotem więc spotkamy się dopiero w Bangkoku na Rambuttri w czwartek. Będę miał na filmie dwa przeloty, tego jeszcze nie było. W tym podróż z Emiratów na pokładzie A380, brat kapitalista, to go na to stać. Mnie pozostało spotkanie z Ericem Snowdenem na terenie Szeremietiewa 2, też fajnie.
Postaram się jutro coś z podróży przesłać, ale jak będzie nie wiadomo. Na wszelki wypadek, do zobaczenia w Bangkoku.