02 AM or 02 PM
02:00 to druga w nocy czy po poludniu. Wedlug czasu KL Winsin Hotel to be zadnej watpliwosci to drugie. Jest 16 lipca, godzina trzecia w nocy w Chinatown Kuala Lumpur a my nie mamy gdzie spac. My i wieslawy to nic ale Telaccy ? Matko Boska Przenajswietsza, Kinia jeszcze nam zejdzie ze starchu. Udalo sie ustalic, ze jest jeden room z trzema pojedynczymi lozkami, minimum minimorum jest. Zostawiamy mloda pare i latamy po Chinatown szukac lozka. Ludziom o slabych nerwach radze ominac ten akapit.
Przekraczamy brame Petaling Street. Ciemno i glucho, przy dwoch stolikach siedza chince i ... jedza oraz popijaja. Wkolo kurwy i zlodziej, za resztkami stallsow leza narkomani. Ledwo ruszajace sie zwloki wlasnie przypalaja browna. Krajobraz z Czasu Apokalipsy. Wlazimy do Le Hotel Chinatown, chinczyk mowi po angielsku jak jak po chinsku. Sa jakies pokoje ale jakie trudno wydobyc. Dobra, Wieslaw kaze mu je "reserve" i szukamy dalej. Im dalej tym gorzej. Nie ma nic. Wracamy do ""naszego", Teleccy na gore a my za walizy i do Le Hotel. Nocleg 90 MYR, pokoje bez okien, u Wieskow karaluchy. W mordach po tym wszystki sucho jak na pustyni. No to trzeba isc do sklepu, jest 4:30. Sklepy spozywcze owszem czynne i swietnie zaopatrzone. Kupujemy napoje i wracamy. Nawilzenie, lol jak dobrze. Ja wtrabilem od razu litr soku z resztkami pomaranczy, Gosia Cheers Extra, myjemy sie i probujemy przeygotowac do snu. Ja jak zwykle rozwalilem rezerwuar wiec musialem go naprawic. Do tego cos pop... w ustawieniach klimy i jest zdecydowanie za goraco. Fix problem i lulu. "Jutro" bedzie nowy dzien.
Gdy dzien sie budzi.
Wstalem o dziewiatej, kapiel i wylaze po sniadanie. Po 50 metrach staje na ulicy i mysle co dalej. "Mister do want Siew Pau" ? Gdzies z tylu dobiega wesoly glos. To ... Aleksander. Chcialem go wycalowac. Walimy do 7eleven i KAWA, zaczynam wracac do zycia. KL nabralo koloru, wokol tlum ludzi, zapachow, jest juz zupelnie inaczej. Demony nocy zostaly wypedzone i mozna zyc. Idziemy do "piekarni", jest jak na zdjeciach z netu. Buleczki, pierdeczki do koloru do wyboru. Powoli z rozmyslem kompletujemy sniadanko. Sama przyjemnosc wybierania bezcenna. Obok wspaniala jadlodajnia pelna ludzi, tu mozna jesc, ceny przystepne w okolicach 4 do 6 MYR. Jest dobrze. Aleksander wraca po kawe dla Kingi i sie rozstajemy. Sprawy w hotelu przybraly dobry obrot. Teleccy zostaja w swoim pokoju. My dostaniemy o 02 PM !!! swoje. Postanawiamy zostawic majadan u nich i kolo poludnia w miasto.
Ide na spacer, zeby dac pospac zonie. Jest absolutnie cudownie, takiego Chinatown jeszcze nie widzialem. A sklepy, obawiam sie, ze zona stad nie wyjedzie. Co krok to lepiej, szalony azjatycki tygiel pulsuje zyciem jakie uwielbiam. Bedzie dobrze, reszte mozge sobie kupic za master card.