Geoblog.pl    Wjkrzy    Podróże    Azja - po raz pierwszy    Podróż nad rzekę Kwai
Zwiń mapę
2007
26
sty

Podróż nad rzekę Kwai

 
Tajlandia
Tajlandia, Kanchanaburi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8282 km
 
Na śniadanko zjadłem trzy rodzaje Kim Chi i coś jeszcze, po Kim Chi obojętne co się je, kubki smakowe są tak porażone, że nie ma to najmniejszego znaczenia. Żona poszła po "zupkę", bo co, nie pierwszy raz za granicą i wie, że co jak co ale zupka być musi. Ale tym razem okazało się, że pojęcie zupa w Azji znaczyć może coś innego niż w Europie. Otóż "zupkę " dostała ale odbyło się to tak. Kucharz wziął potężny wiecheć zieleniny, włożył toto do chochli o pojemności jakiś pół litra, zamoczył w gorącej wodzie i wrzucił do miski. Następnie dolał ze szklankę tejże wody i zapytał co jeszcze ? Do wyboru były : nereczki, płucka, rybki, orzeszki, kiełki i co tam jeszcze można z ziemi wygrzebać lub z wody wyłowić. Żona grzecznie podziękowała i nadeszła z "zupką" w formie wody wzbogaconej zielonym wiechciem. Już pierwsza próba konsumpcji zakończyła się wypieprzeniem całości jak najdalej od naszego stolika. Jeśli kto lubi "zupkę" po naszemu to ja ostrzegam, tam jest całkiem inaczej. Zresztą to właśnie zupy z "wkładką" są podstawą Tajskiego pożywienia. Czego oni tam nie wrzucają ? Nie ma tego czegoś, czego oni tam nie wrzucają po prostu. Skończyło się więc na jakiś kęsach grzanek i parówek plus jajo (na szczęście nie po chińsku) i ruszyliśmy (ja bez kubków smakowych a żona głodna) w podróż w kierunku mitycznej rzeki Kwai. Najpierw trzeba było wyjechać z Bangkoku, trochę to trwało ale było co oglądać. Jak już zostawiliśmy miasto za sobą to okazało się, ze zrobiliśmy prawie 100 kilometrów i możemy zobaczyć słynny targ wodny Damnern Saduak znany i popularny odkąd pokazano go w jednym z filmów o agencie 007, którym, nie pamiętam.

Najpierw przewieźli nas "długą łodzią Tajów", co o tyle zasługuje na uwagę, że Tajowie na wodzie znają tylko dwa położenia manetki gazu, zero i maks, oraz z racji egzotyki poruszania się ulicami z wody pośród bardzo malowniczej i ciekawej zabudowy. Tak kiedyś wyglądały całe okolice Bangkoku, dziś to już raczej przeszłość, klongi zasypane a na ich miejscu pojawił się asfalt, jak wszędzie niestety. Damnern Saduak to wyłącznie atrakcja turystyczna, z prawdziwym targiem wiele to wspólnego nie ma. Na brzegu handluje się czym popadnie, z łodzi sprzedają głównie jedzenie. Ja poleciałem do owoców, które tak mnie zafascynowały, że nie zauważyłem zniknięcia mojej małżonki. Ale ponieważ nie zgubiła się na tych kilkudziesięciu bazarach świata, które już odwiedziliśmy, więc i tu się nie zgubi. Owoce Tajskie przereklamowane zdecydowanie nie są i ciągle smakują mi tak samo jak wtedy, do dziś zresztą odkrywam, że jeszcze nie wszystkie próbowałem. Było więc pysznie. Na dodatek zakupiłem dla siebie i małżonki po tacce mini sajgonek które też były pyszne. Są naprawdę znakomite, zawsze będę je jadł i wszystkim polecał. Jak znalazłem żonę to okazało się, że chcąc nie chcąc staliśmy się właścicielami szafy, no szafki na biżuterię, jak to określiła "druga połowa". Nie byłem pewien czy "to" zmieści się do walizki ale jakoś wlazło. Tym niemniej jak na początek podróży zakup był z gatunku tych wysoko gabarytowych. Co do sajgonek jeszcze, to wreszcie małżonce coś smakowało, co prawda nie były tak dobre jak "oryginał" z ulic ... Warszawy ale zjadła.
Jedziemy dalej.


Next stop - kokosy. Farma kokosowa, gdzie się je nie tylko uprawia ale jeszcze przerabia. Kokos jest najtańszym owocem Tajlandii i jako taki robi tam po prostu za kartofla. Je to biedota, więc powiedzenie "jadłem kokosa" nikomu nie zaimponuje. Natomiast mleko kokosowe to podstawa Tajskiej kuchni, tam kokos rządzi. Bardzo fajny jest cukier z kokosa, też polecany jako dodatek do potraw. No to po kokosie i jedziemy dalej.

Teraz stop w "fabryce" obrazów i rzeźb z drewna. Czyste azjatyckie szaleństwo. Bogactwo zdobień, ilość szczegółów, monumentalność, delikatność i co tylko jeszcze w formie doprowadzonej niemal do absurdu. To jest to, co mogą zrobić małe żółte łapki. Były tam rzeczy piękne, piękniejsze i najpiękniejsze a również drogie, droższe i najdroższe. Ucieszyliśmy więc oko a kieszenie oszczędziliśmy, niech czekają na Amerykanów.



 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (5)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Wjkrzy
Włodzimierz Krzysztofik
zwiedził 12.5% świata (25 państw)
Zasoby: 393 wpisy393 253 komentarze253 3081 zdjęć3081 34 pliki multimedialne34
 
Moje podróżewięcej
18.04.2019 - 23.04.2019
 
 
25.01.2019 - 09.02.2019
 
 
29.12.2018 - 01.01.2019