Po tej dobie koszmarów nawet chłód witający nas w Warszawie był cudowny. Nigdy więcej lotów z dwoma przesiadkami, szlajania się godzinami po lotniskach całego świata. Już mnie tak to znudziło, tak mnie męczy, że chyba przekroczyłem już próg za którym sama podróż jest tylko trudną do przeżycia koniecznością a radochy nic. Wszystkie te cholerne lotniska są takie same, nudne i powtarzalne.
Następny lot w październiku tylko 3 godziny, jak dobrze.