Wczoraj wieczorem pojechaliśmy pod Petronas Towers oglądać pokaz fontann ale zamiast pokazu był koncert. Coś mamy pecha. Był jakiś wyścig uliczny i koncert na koniec. No to zrobiliśmy fotki dwóch wierz nocną i mamy zaliczone. Wracam do domu żona w kąpieli i upał jak na zewnątrz. Jak się okazało Gosia chciała mi ustawić klimę i wyszło że ustawiła grzanie na 30 stopni. Poza tym naciskała co popadnie. Z tego wszystkiego rano przyszła sprzątaczka i przyniosła deskę do prasowania. Jak ona to zrobiła nie wiadomo.
Rano śniadanie u Zakhiego i jedziemy metrem do Brickfields. Cała hinduska dzielnica to kilka przecznic na krzyż ale zobaczyć warto.
Teraz Kumpung Baru czyli malajska wioska w środku miasta. Sklepów nie było więc towarzystwo kazało wracaç.
Obiad u ... Zakhiego. Obrzarstwo i opilstwo na maksa. Rachunek od pary około 30 pln.
Po południu kontynuacja zwiedzania czyli sklepy sklepy i sklepy.
Na koniec poszliśmy do 101 na Petaling Street po piwo. Namówiem Wieslawa na coś mocniejszego. Załączam zdjecie. Jak walnął to jego też walnęło. A kosztuje tylko 7 pln co przy cenach w Malezji szokuje tak jak wali. W 101 jest też wóda po ... 25 pln za dużą flachę. Jak się komu zachce to sklep jest na przeciwko hotelu Swiss Inn. Po prawej gdzieś w połowie Petaling wchodząc od Jalan Sultan. Dziś pod sklepem leżało trzech.
Jutro jedziemy do Cameron Highlands.