Na koniec Tunezja postanowiła nas po raz kolejny uwieść, tym razem latem w zimie. Zrobiło się pięknie i ciepło, gdyby nie zimny wiatr ciągnący od morza, można by uznać, że nadeszło lato. Oczywiście nasze, polskie, bo to w końcu nieco ponad 20 stopni, ale jak na grudzień to naprawdę było bosko. Cały dzień wylegiwaliśmy się na plaży czytając co kto miał, konwersując z wyległymi nagle z czeluści hotelu turystami a przede wszystkim chłonąc ciepło słońca. To tylko namiastka prawdziwego lata i prawdziwego letniego słońca, ale lepsza namiastka niż nic. Jakby na to nie patrzył, było cudownie. I dlatego coś mi się zdaje, że za rok o tej samej porze ....