Geoblog.pl    Wjkrzy    Podróże    Wielka włóczęga 2011    Smooth Thai Silk
Zwiń mapę
2011
13
lip

Smooth Thai Silk

 
Tajlandia
Tajlandia, Koh Samuie
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 15805 km
 
Jest smooth, jest chillout, jest Cafe del Mar. W barze slysze Sade, za oknem szumia na wietrze palmy a gdzies z tylu pluszcze to takie szmaragdowe, cieple i mile jak tajski jedwab ... morze. Rok temu byly tu dwa hipopotamy, znaczy niemcy, kazdy wagi 150 kilo,
nie poundow. Moczyli sie od rana w basenie tak, ze tylko chrapy im wystawaly. Byli jak przyjechalismy i zostali jak wyjechalismy. Wiec wczoraj wieczorem w taksowce tak sobie rzucilem "Ciekawe czy hipopotamy beda ?" Wlaze do recepcji a tu hipopotam jako zywy, tylko wylazl z wody i siedzi za barem przy Changu. No to ja "extend my hand" i "please to meet You Again Sir" Na to hipek ludzkim glosem "Oh so nice to meet my Polish friends again", tak tu jest. Drugi tez jest. Rano z basenu wystawaly dwie chrapy wiec wszystko jest jak ma byc. Oni tu sie pop prostu zalegli i wyjechac nie moga, moze to z powodu wagi. Biorac powyzsze pod uwage zabralem sie za jedzenie 10 razy dziennie bo tez chce zostac. Potem byla Chang Mej zabawa, to znaczy moja zona z moim bratem wlewali Changi do gardla za moje zdrowie. Takie "zdrowie wasze w gardla nasze". Skads to znam ale na szczescie nie moge sobie przypomniec skad. Brat bekal i krzyczal "kurwa jak tu pieknie" ale to juz mnie nie dziwi, bo po sloniu bek jest slonski a reszta to rozwijajaca sie choroba azjatycka. Ja, jako zawziety "no chang" poszedlem na spacer nad morze. Bylo cudnie spacerowac po piasku pod srebrzacym sie ksiezycem, nurzajc stopki w pianie fal. Ale romantyczne co ? Wiec ujety ta piekna chwila, oby trwala wiecznie zawolalem zone i brata (bratowa odleciala juz do morfeusza po pol sloniu, slaba glowa jakas) zeby sie z nimi szczesciem podzielic. I tu uwaga. Nie dziel sie z pijakami, bo na dobre ci nie wyjdzie. Zona wlazla zamiast w srebrne grzywy fal to w jakies bajoro i zostawila w szlamie klapka. Wiec my dwaj do bajora i nuze palcyma grzebac w szlamie, wygrzebalismy calego Titanica a po klapku ani sladu. Kazala mi isc po latarke i chodzilismy jak w horrorze pol nocy. Nie musze dodawac, ze klapka nie ma. Co do meritum to klapki kosztowaly 10 PLN i moge jej kupic tuzin lub dwa, ale sami wiecie, ze to nie argument. Dzis od rana akcja trwa. Brat wymyslil, ze znajdziemy pret saperski i on bedzie szukal klapka tak jak sie szuka min. Na szczescie rzecz dzieje sie w Tajlandii bo gdyby byla to Kambodza to chyba bym oponowal. Przy okazji zalozyli sie o ... Changa, bo o co mogli sie zalozyc. Znaczy zaklad jest nietypowy, bo co by nie bylo to ja mam Changa stawiac. Obawiam sie co bedzie jak nie znajda bo na plazy stoi wielka KOPARKA KOMATSU i jak za duzo wypija to "strach sie bac".

Znacie taka piosenke "nie ma jak u mamy" ? Znacie na pewno. Tu "umamy" to jest najwyzszej lasy "Thai restaurant" czyli pare stolow zbitych z desek i takich ze samych krzesel pod daszkiem przylegajacym do wiejskiej chalupy. ale jak MAMA gotuje ? Green Curry z baklazankami, ziemniaczkami, papryczka i czyms tam jeszcze w slodziutkim mleku okosowym z wlasnego sadu wyslalo mnie w "chillout". Odplynalem. Nawet MOJA ZONA zjadla chickena z garlickiem i pepperem, mowiac nareszcie cos do jedzenia" . Tak sie rozbisurmanila, ze na jutro zamowila barracude z ziemniakami. Obawiam sie tylko o te ziemniaki bo Mama ni w zab nie mowi po anglikansku i ja obstawiam, ze potaty to beda bataty (na slodko), hahahahaha.

Rano byly zabiegi geriatryczne. Polega to na przewalaniu sie w wodzie z boku na bok i ryczeniu "jak tu fajnie". Widzieliscie to nie raz na Discovery w programie "z zycia fok". Tyle, ze tu woda przy samym brzegu ma kolo 50 stopni i trzeba sie niezle nadymac w ocean zeby
spadla do jakis 30. Przy okazji mozna sobie popatrzec z oddali na nasz hotelik i okolice. Widok bezcenny, reszte .... itd, znacie ten banal. Wiec jak kto cierpi na reumatyzm i inne starcze choroby to na Boga nie na Islandie, tylko Tajlandie.

Nasze zony juz zaczelo wynosic daleko w ocean (oczywiscie gadaly o ciuchach wiec nawet nie zauwazyly) i juz ... liczylem na ubezpieczenie a tu tak zadulo, ze wywalilo je na brzeg jak wieloryby.

No pora konczyc bo zaczyna sie nastepny spektakl nazywany "magic sunset". W tym hotelu jest gratis. Zdjecia beda jutro. Poza tym za drzwiami siedzi hipopotam i czeka, az zwolnie kompa. A z nimi lepiej nie zaczynac. Na szczescie kelnerka odwrocila ich uwage przy pomocy "menu". Tu moj brat trafnie zauwazyl, ze i tak po roku nic nowego w nim nie znajda, ale trzymaja przed oczami i ruszaja lbami jakby codzien bylo inne.

Jutro mamy zamiar "rent a motorbike" wiec mozna sie spodziewac wszystkiego. Jak sie nie odezwe, to znaczy, ze sie nie udalo.

Yours, forever and ever
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (10)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Multimedia (1)
  • Plazowanie na Koh Samui
    rozmiar: 3,45 MB  |  dodano 2 lata temu
     
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Wjkrzy
Włodzimierz Krzysztofik
zwiedził 12.5% świata (25 państw)
Zasoby: 393 wpisy393 253 komentarze253 3081 zdjęć3081 34 pliki multimedialne34
 
Moje podróżewięcej
18.04.2019 - 23.04.2019
 
 
25.01.2019 - 09.02.2019
 
 
29.12.2018 - 01.01.2019