Rączym kłusem klimatyzowanego autobusu dotarliśmy z powrotem nad ocean. Przed nami ostatni punkt programu objazdowego, Essaouira.
Miasteczko leży nad oceanem jakieś 120 kilometrów na północ od Agadiru. Ale jakże jest inne, nie tylko miasto, pogoda też. Wiecznie wiejące wiatry i snujące się nad wybrzeżem atlantyckim mgły tworzą niesamowitą scenerię. Samo miasto jest żywcem wyjęte z portugalskiego wybrzeża, przez Portugalczyków właśnie zostało bowiem zbudowane. Poruszamy się wśród sennych uliczek tego białego miasta, zaglądamy w niebieskie okna i drzwi pełne sklepów i kafejek. Od czasu do czasu pojawiają się większe placyki wypełnione bazarami z towarem wszelakim. Przeważają wyroby z drewna oliwnego i buty oraz torby z rafii. Żywcem z hippiesowskich czasów. Na końcu docieramy oczywiście do twierdzy wypiętrzonej nad oceanem. Aha, byłbym zapomniał. Wejście do miasta prowadzi przez wielką i ozdobną bramę, która jak w każdym z dotychczas odwiedzonych przez nas miast ma nazwę "Bab Dukala". Miasto jest jak mawia moja Teściowa "przecudnej urody" nic więc dziwnego, że znalazło się na liście dziedzictwa światowego UNESCO.
Przez okrągły rok wieje tu wiatr od oceanu co powoduje, że fale są naprawdę spore. A to z kolei przyciąga surferów z całego świata. Widok tychże, ubranych w kolorowe hawajskie koszulki przemieszanych na ulicach i w knajpach z tradycyjnie po arabsku ubranymi mieszkańcami tworzy niezapomniane widoki. Siedząc na murach twierdzy obserwujemy jak fale rozbijają się o skały pod nami i za nic nie możemy się zdecydować, surfować czy nie ? Na szczęście nie mamy o tym zielonego pojęcia, nie mamy sprzętu i nie mamy czasu. Przez to nasze szanse na opuszczenie miasta w całości poważnie wzrastają.
Kolejnym powodem do odwiedzenia Essaouiry jest jego hippiesowska przeszłość. Wtajemniczonym wystarczy tylko powiedzieć, że to właśnie tu Jefferson Airplane napisali sławnego Białego Królika, i wszystko jasne. Częstymi bywalcami byli tu też The Doors i Jimmi Hendrix, szukający natchnienia nie tylko w pięknych krajobrazach.
Jak nas jeszcze kiedyś los skieruje w te strony to co jak co ale Essaoira będzie na pewno obowiązkowym punktem programu, pomieszkać tu choćby z tydzień, poczuć ten spokój i zwichrowanie czasu, który biegnie zdecydowanie wolniej, powłóczyć się po plażach, poszukać natchnienia i Białego Królika oczywiście.