Jak zwykle wieczorem "dnia poprzedniego" zamawiam taksówkę i ... już jestem na wakacjach. Zaczyna się magia, czas biegnie inaczej, wszystko jest inaczej. Rankiem : buzia, zęby, golenie i walimy na dół do taksówki. Przez Poleczki na Okęcie, odprawa bagażu (ja mam płetwy i maskę, krótkie spodenki, jeden T-shirt, kosmetyczkę z wyposażeniem, grzałkę, aparat Fuji Finepix S2100HD i starczy, żona podobnie) i lecimy do Kijowa. Samolot z gatunku kieszonkowych ale co tam, ważne, że za godzinkę z hakiem pierwszy etap będzie za nami.